24 kwietnia 2024


(felieton)

Przeszło trzy lata temu koncern Monsanto – siła przewodnia genetycznie modyfikowanej rzeczywistości, tzn. pardon, żywności – gdy okazało się, że pszczoły nie chciały zapylać GMO (wyczuły przekręt), wymyślił, że trzeba będzie hodować genetycznie zmodyfikowane pszczoły.

Tomasz Gerard

W sumie, dobrze pokazuje to mentalność rewolucyjną: jeśli ktoś nie przyjmuje naszych pomysłów, to zmieniamy, ale nie pomysły rzecz jasna, tylko tego kogoś. Już w 1772 roku niejaki Chalatais, prokurator przy parlamencie Bretanii, wystąpił z memoriałem, w którym domagał się, żeby całe szkolnictwo powierzyć państwu, twierdząc, że dzięki temu – w ciągu niewielu lat da się zmienić obyczaje całego narodu. No to mają już to państwowe szkolnictwo od dawna i zmieniają narody, co niestety nie da się już ukryć. Ale chyba dysponenci tych biednych rewolucjonistów okazują zniecierpliwienie, że jakoś mozolnie im to zmienianie idzie (no bo miało być w ciągu niewielu lat!) toteż teraz proces ma nabrać większej dynamiki i zwykła tresura nie wystarczy. Zechcieli więc wyhodować sobie, już nie owady, ale całe nowe społeczeństwa, a to dopiero niedawno co przez klonowanie (ktoś uwierzył, że zaprzestano działań na tym polu?), a to teraz przez in vitro (co to ma się rozumieć wymyślono niby żeby pomagać biednym bezdzietnym).
Aby się nowy człowiek mógł narodzić, stary musi umrzeć – uczył święty Paweł i jak się wydaje wysokie rady nadzorcze i zarządy tych rewolucyjnych korporacji znają tę naukę, choć, jak wszystko, pojmują ją zgoła opacznie, bo dosłownie. Więc wszystkie dotychczasowe metody walki ze starym porządkiem i „starym” człowiekem, nadal mają być stosowane, nawet bardziej jeszcze intensywnie. A więc z jednej strony – wpędzanie społeczeństw w coraz większą biedę i nędzę, a z drugiej – przygotowywanie inwazji obcej cywilizacji (nie, nie z kosmosu). Ale tak naprawdę ten ich nowy człowiek to truchło wyciągnięte z grobu – wszystko to już było przy okazji różnych komun paryskich, rewolucji październikowych, rozmaitych sorbon i innych woodstock’ów.

 

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 10 (97) październik 2015