20 kwietnia 2024

(felieton)

„Dwadzieścia lat...” śpiewał piosenkarz Jacek Lech w latach siedemdziesiątych. Co prawda tekst dotyczył spraw z natury – lekkich i frywolnych, ale ten refren może teraz szyderczo przypominać sprawy inne, związane z krótkimi okresami niepodległości Polski w ciągu blisko stu ostatnich lat. Po pierwszej wojnie, II Rzeczpospolita istniała niewiele ponad te 20 lat, a znowuż od tzw. transformacji w 1989r. do podpisania traktatu lizbońskiego – też jest 20 lat...


Tomasz Gerard

Nawet pióro nie chciało być wykorzystane w tak niecnym celu i odmówiło posłuszeństwa...
Cywilizacji łacińskiej już nie ma od dawna, z niepodległości właśnie zrezygnowano (podobno w naszym imieniu, jak pisze się w różnych książkach o demokracji), a teraz będziemy wszyscy skocznie budować nowy, wreszcie „liczący się w świecie projekt”, jak informują specjaliści od prezydenckiego PR-u (oczywiście w innych, bardziej subtelnych słowach). Ciekawe, jak będą wyglądać uroczystości państwowe 11 listopada...
Zanika też niestety w narodzie poczucie zwykłej przyzwoitości. Oto bowiem następnego dnia po podpisaniu lizbońskiego cyrografu pan prezydent wziął udział w uroczystościach kanonizacyjnych arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. A święty arcybiskup słynął między innymi z tego, że był gorącym patriotą i nie bał się – w czasach ucisku i prześladowań – dopominać u cara Aleksandra II o niepodległość Polski. Przypłacił to 20-letnim zesłaniem do Rosji.
Dziś rzecz jasna nikt o nic takiego dopominać się nie będzie, bo biznes is biznes, a pragmatyzm to nowa świecka cnota kardynalna. Ale żeby tak dzień po dniu? Raz tak, a drugi raz tak? Toż to klasyczny przykład zasady „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. No to co? Jeśli tylko sondaże poparcia wykażą wzrost, to plan został wykonany. Chociaż można się zastanawiać – jaka popularność, do czego ona teraz potrzebna? Ano, jak najbardziej potrzebna, chociażby do transferu do „Ligi Mistrzów” czyli właśnie na te – jak to trafnie określają w nomenklaturze wojskowej – z góry upatrzone (i przygotowane) pozycje.
Skoro Polacy nie potrafili w sposób właściwy korzystać z danej im wolności, zmuszeni zostali do życia w poniżeniu i posłuszeństwie – opisywał czasy upadku I Rzeczpospolitej ks. Walerian Kalinka, jeden z najwybitniejszych polskich historyków. Prawda, że te słowa brzmią bardzo aktualnie? Kto wie, może nawet proroczo. Ksiądz Kalinka pisał swoje prace w czasach zaborów, urodził się i umarł, gdy Polski nie było na mapie świata. Była jednak w sercach wielu ludzi.

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 10 (25) październik 2009