24 kwietnia 2024


(felieton)

Nareszcie! Wielkie światowe święto dzieci, parady atrakcji, zabawy, hulanki, swawole, w rytmie najnowszych przebojów rock&roll, pop&dance, hip&hop, łup&cup i innych ukochanych przez milusińskich – eminemów. To nic, że jeszcze nie wybrzmiały echa marszów żałobnych po smoleńskiej katastrofie, to nic, że wielu naszych rodaków straciło z powodu powodzi dach nad głową i cały dobytek. Ważne, że teraz zabawy nadszedł czas.

Tomasz Gerard

Więc ciągnie się te Bogu ducha winne dzieci na różne imprezy, których wysyp w ostatnim czasie nastąpił. Bezradne, zdezorientowane, często przestraszone, przepychane z rąk jednego speca „od dzieci” w ręce drugiego. Oni już zadbają żeby maluchy się świetnie bawiły: Teraz robimy pociąg! A teraz łapiemy się za bioderka! I kaczuszki! A teraz robimy węża! Nie stój! Biegnij! I śmiej się, przecież jest zabawa! Śmiieeeeeej siięęęęęę!!!! Ciekawe czy grają na tych imprezach piosenkę „To chyba nasz ostatni taniec”, a powinni, bo przecież coraz wyraźniej widać, że dni rodziców, jako osób mających prawa do własnych dzieci są policzone.
Właśnie przedstawiono projekt nowej ustawy o opiece nad małym dzieckiem, do trzeciego roku życia (przedstawiała obywatelka dyrektorka departamentu polityki rodzinnej resortu pracy i polityki społecznej). Zgodnie z nim żłobki mają być tworzone łatwiej, szybciej i przyjemniej, a dzieci mają w nich siedzieć do 11 godzin dziennie. Aha, i będą tworzone nie tylko przy zakładach pracy ale i przy uczelniach. Czyli ekspansja placówek opiekuńczo-wychowawczych, opiekunów domowych (już nie opiekunek, - też było w projekcie ustawy), klubików (dla 1-rocznych dzieci...) i in. ciekawych inicjatyw. A ja proponuję, żeby w ramach wyrównywania szans zorganizować specjalne klubiki dla dyrektorów departamentów polityki rodzinnej i różnych innych też, z tego ministerstwa i z innych. Czas przebywania dyrektorów departamentów w klubiku – 10 godzin dziennie z możliwością przedłużenia za dodatkową opłatą. Będą tam przebywać i socjalizować się pod opieką specjalistów, a czas upływał im będzie na zajęciach dydaktycznych i rekreacyjnych (śpiewanie okolicznościowych piosenek, leżakowanie, wyklejanki, zabawy na powietrzu, zbieranie śmieci itp.). Co takiego? Że dyrektorzy departamentów nie będą zadowoleni? A czy nie pomyśleli w swoim egoizmie, że ich rodziny też chciałaby od nich odpocząć? A ileż potem będzie ożywionych rozmów po tych 10 godzinach, ileż tematów w drodze do domu! No! Głowa do góry! Nie becz, zobaczysz, wieczorem znowu będziemy razem!

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 6 (33) czerwiec 2010