20 kwietnia 2024


Fabryka Maszyn Żniwnych dumnie wkroczyła w nową rzeczywistość Polski po 1989 r. produkując kombajny dobrej jakości o parametrach na poziomie europejskim. Nie trwało to jednak długo. Od 1990 roku sprzedaż Bizonów zaczęła systematycznie spadać. Na skutek morderczych dla polskiego przemysłu reform Leszka Balcerowicza rolników nie było stać na zakup kombajnu, sprzedaż maszyn w 1991 roku spadła 8-krotnie (w następnych latach nawet 15-krotnie) w porównaniu do roku 1989.

Jacek Gembara

W tamtych czasach słyszało się z ust polityków, że w wolnej, nowej ojczyźnie obywatel zarabia tyle, na ile pozwala mu jego własna inwencja. Gdy fabryki upadały, a ludzie tracili pracę, mówiło się, że to prawa rynku, ekonomia nowych realiów. Czy aby na pewno? Gdyby człowiekowi odciąć dopływ tlenu to niechybnie skona, lecz czy wówczas można powiedzieć, że najwidoczniej nie umiał dostosować się do nowych, beztlenowych realiów?
Z dnia na dzień koszt materiałów wzrósł 5-krotnie, dywidenda 7-krotnie, odsetki od kredytów 8-krotnie, a amortyzacja 11-krotnie. Tak rozpoczęła się agonia FMŻ, Ursusa, FSC, FSO, FSM, Stara, Jelcza, Nysy, WSK, Rometu oraz kooperantów. A wymieniam tu tylko fabryki związane z motoryzacją. To samo dotyczyło hut, walcowni, odlewni, stoczni, kopalni itp., Lecz by uczynić Polskę atrakcyjną dla zagranicznych inwestorów trzeba było najpierw osłabić (czyt. zniszczyć) własny przemysł. Mocne słowa? A i owszem. Ludzie, którzy tracili pracę z powodu zamykania fabryk czuli się oszukani. Nie śmieli protestować czy strajkować, bo przeciwko komu tym razem? Przecież „komuny” oficjalnie już nie było.

sampo
Bizon SAMPO produkowany w latach 1992 – 1998  na fińskiej licencji. Ogółem wyprodukowano 504 sztuki.

Ale wracajmy do FMŻ; posiedźmy jeszcze chwilę przy łóżku konającego. Dla FMŻ jak i dla większości fabryk w tamtych czasach była to zapaść. By się ratować uruchomiono zastępczą produkcję szczeciniarek, adapterów do rzepaku i innych drobnych maszyn.
W połowie 1991 roku w wyniku przeprowadzonych rozmów zwolniło się 500 pracowników. Drugie tyle otrzymało wypowiedzenia z powodu braku pracy. Równie niewesoło wyglądała sytuacja absolwentów przyzakładowej szkoły, którzy po ukończeniu nauki nie otrzymali propozycji pracy w zakładzie. Kierownictwo FMŻ rozpoczęło program grupowych zwolnień. Najpierw zwolnienia otrzymali pracownicy karani, potem tzw. chłoporobotnicy, posiadający dodatkowe źródło utrzymania. Następnie pracownicy spoza Płocka, mieszkańcy hotelów robotniczych. Postanowiono, że hotel i stołówka zostaną sprzedane, bo obiekty te zwiększały straty.
W tym samym roku fabryka zaproponowała pracownikom akwizycję – za każdy sprzedany kombajn pracownik miał otrzymać 2% ceny detalicznej. Niestety żadna transakcja nie doszła do skutku. W lipcu cześć załogi przebywała na przymusowych urlopach. Tendencję wzrostową miało jedynie zadłużenie wobec kooperantów, którym FMŻ nie miało z czego zapłacić. W listopadzie wierzyciele chcieli zlicytować 30 kombajnów. Długi rosły lawinowo, a fabryka – by je ograniczyć – organizowała przerwy w produkcji. Jednak  za wszelką cenę starano się ocalić w FMŻ produkcję kombajnów. Wstępny projekt zmian restrukturyzacyjnych, który FMŻ przesłała 17-go października do Ministerstwa Przemysłu, nie doczekał się żadnej konkretnej reakcji.
12-go lutego 1992 r. na posiedzeniu Rady Pracowniczej zaakceptowano kierunek zmian zaproponowany przez dyrekcję: przekształcenie FMŻ w spółkę o nazwie Fabryka Maszyn Żniwnych Bizon S.A. oraz galwanizerni w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie Zakład Powłok Galwanicznych. Uchwalono również projekt produkcji mniejszych kombajnów na licencji fińskiej. Zamierzano również złożyć wniosek dotyczący prywatyzacji w ministerstwie przekształceń własnościowych.

2
Bizon BS Z110 produkowany w latach 1989 – 2001. Ogółem powstały 1044 sztuki tego modelu.

W lipcu 1992 roku z taśmy zszedł pierwszy kombajn na licencji fińskiej, który nazwano Bizon SAMPO. Latem 1992 r. wyprodukowano jeszcze sztuk sztuk tych maszyn. Dalszą produkcję uzależniano od popytu. Był to najmniejszy Bizon w dziejach fabryki. Kosztował wówczas 240 mln złotych. Zapłatą za licencję miała być dostawa części dla fińskiego kontrahenta.
W fabryce rozpoczął się „okres niebieski”. Po zmianach ustrojowych nie chciano już malować Bizonów na czerwono. Dość nietypowym kombajnem był Bizon BS Z110 (symbol BS oznacza bębnowy system omłotu i separacji ziarna). Kombajn ten nie posiadał wytrząsaczy klawiszowych, a jedynie trzy bębny. Pierwszy był bębnem młócącym, następny pełnił rolę odrzutnika słomy, kolejny pełnił funkcję separatora. Wszystkie o średnicy 600 mm. Była to bardzo innowacyjna i nowoczesna konstrukcja opracowana w pełni w FMŻ. BS Z110 posiadał bardzo rozbudowana hydraulikę i automatykę procesów młócących. Komputer pokładowy był wyposażeniem standardowym.
Niefortunną jednak była decyzja o rozpoczęciu produkcji seryjnej tych kombajnów w momencie, kiedy prowadzono jeszcze próby i badania nad dopracowaniem konstrukcji. Kombajn ten dojrzewał jako konstrukcja już podczas produkcji seryjnej, a to wpłynęło niekorzystnie na późniejszą opinię o nim.

3_b
Bizon Z058 Rekord po modernizacji w 1999 r. malowany na niebiesko. Produkowany był do 2002 roku.



Nastroje w fabryce ciągle się pogarszały. Warto przytoczyć tu fragmenty listu do premiera rządu Jana Olszewskiego, jaki 23 kwietnia 1992 r. uczestnicy warszawskiej akcji protestacyjnej wraz z przedstawicielami związków zawodowych i Rady Pracowniczej FMŻ przekazali posłom KPN, PC, PSL i Solidarności „(...) Uważamy, że nie wolno dalej tak beztrosko burzyć wszystkiego, co jest dotychczasowym dorobkiem całego społeczeństwa. Nie możemy więc biernie przyglądać się rujnowaniu zakładu, w który jako załoga cały czas inwestowaliśmy przekazując wypracowane zyski na jego rozwój. Dalsze ignorowanie problemów zakładu (...) wzbudza wśród załogi wiele emocji, a obecna desperacja może doprowadzić do wyrażenia tych nastrojów w bardziej zdecydowanej formie. W pierwszym etapie zmniejszyliśmy dwukrotnie zatrudnienie, przedsiębiorstwo dwuzakładowe zredukowano do jednozakładowego, uruchomiliśmy nowe wyroby, odstąpiliśmy od świadczeń socjalnych na rzecz pracowników. Obecnie realizowany drugi etap (...) wymaga zasilenia przedsiębiorstwa w środki finansowe, ponieważ finansowanie podjętych działań we własnym zakresie jest niemożliwe (...) Oczekujemy zatem stosownych decyzji rządowych , pozwalających na wyjście przedsiębiorstwa z zapaści, w jakiej się znaleźliśmy a która spowodowana została przede wszystkim 15 krotnym spadkiem sprzedaży kombajnów zbożowych oraz wyniszczającą całą gospodarkę polityką kredytową. Zwracamy się z apelem do Pana Premiera o podjęcie decyzji w sprawie oddłużenia zakładu i wsparcie finansowe drugiego etapu restrukturyzacji (...)”
Odpowiedzi i tym razem nie było.
Warto też zaznaczyć, że państwo zezwalało na bezcłowy import używanych kombajnów z zagranicy. I tak w latach 1992 – 1993 do Polski trafiło ponad 700 sztuk używanych maszyn zagranicznych. Tak chroniono własny przemysł. 
Rok 1992 w FMŻ upłynął pod znakiem protestów. Dopiero pod koniec roku przyszła ulga. 9 września podpisano umowę o powstaniu spółki BIZON Sp. z o.o. FMŻ jako jedyny udziałowiec wniosła aport w wysokości 250 mld złotych. Prezesem spółki został Janusz Majchrzak.
Nowa spółka sprzedała pięćdziesiąt kombajnów w ciągu dwóch miesięcy. W tzw. międzyczasie, ze względu na stan zdrowia, rezygnację ze stanowiska dyrektora naczelnego FMŻ złożył Józef Starachowski. Rada Pracownicza rezygnacji nie przyjęła, gdyż uważano, iż wpłynie to negatywnie na proces restrukturyzacji fabryki. Spółka Bizon zatrudniała 300 osób – czyli tyle, co w roku 1946, zanim rozpoczęto produkcję kombajnów (!). Do utrzymania bieżącej produkcji zakład potrzebował zaledwie 20 pracowników. Spora cześć załogi przebywała na przymusowym urlopie.

4
Bizon Dynamic Z156 produkowany w latach 1992 – 1999. Fabrykę opuściły jedynie 92 sztuki

Kierownik fabryki Zdzisław Sarzalski w gronie doradców opracował nowy program naprawczy. Spółka Bizon miała wówczas około siedmiuset wierzycieli. Całość zadłużenia wynosiła w kwietniu 1993 roku 385 mld zł. czyli  o 135 mld więcej niż była warta sama spółka. 40% tej sumy stanowił dług główny. Reszta to ustawowe odsetki.
Na realizację programu potrzebne były pieniądze, a na kredyt fabryka raczej liczyć nie mogła. W takiej sytuacji przewidywano uruchomienie produkcji przyczep zbierających (6 maszyn dziennie), kabin do traktorów (150 – 200 sztuk dziennie) oraz kombajnów ziemniaczanych we współpracy z Przemysłowym Instytutem Maszyn Rolniczych w Poznaniu.
Rozpoczęto rozmowy ugodowe z wierzycielami fabryki. W takiej sytuacji decyzją ministra przemysłu i handlu nr 51/Org/93 z dnia 22 kwietnia 1993 w zakładzie rozpoczęto postępowanie naprawcze, wprowadzając doń zarząd komisaryczny. Pierwszego września 1995 podpisano ugodę z wierzycielami. W grudniu 1995 z inicjatywy Zdzisława Sarzalskiego utworzono kolejna spółkę pod nazwa Maszyny Żniwne Sp. z o.o. Sarzalski został przy okazji zarządcą komisarycznym FMŻ.
Rok później pan Sarzalski 28 czerwca 1996 roku napisał pismo do ministra przemysłu i handlu z wnioskiem  o... likwidację przedsiębiorstwa, na mocy art. 19 umowy o przedsiębiorstwach państwowych.
FMŻ przestała realizować swoje zadania statutowe. 50% majątku FMŻ  wprowadzono do nowej spółki. W związku z tym minister przemysłu i handlu Klemens Scierski postanowieniem  nr 17/Org/96 z dnia 26 kwietnia 1996 wszczął postępowanie przygotowawcze w sprawie likwidacji przedsiębiorstwa. 26 Czerwca 1996 r. tenże sam minister, zarządzeniem 28/Org/96, postawił FMŻ (z dniem pierwszego lipca 1996 r.) w stan likwidacji. To był koniec FMŻ. 126 lat tradycji, niewyobrażalny wkład intelektualny i fizyczny w rozwój fabryki i produkcji kombajnów, lata badań i bezcennych doświadczeń – wszystko to przestało się liczyć.
Rozpoczęła się uczta dla sępów. Tym właśnie bowiem były przeprowadzane wówczas likwidacje przedsiębiorstw. Likwidatorzy mieli prawo sprzedawać za bezcen wszystko, co się dało, aby „ratować” w ten sposób majątek społeczny.
10 czerwca 1998 r. Sąd Wojewódzki w Płocku ogłosił upadłość przedsiębiorstwa. Proces upadłościowy zakończył się  w styczniu 2001 r. i został poprzedzony likwidacją (w lipcu 2000 r.)  spółki Maszyny Żniwne, którą przecież utworzono, by ocalić cześć majątku FMŻ przed likwidacją...
Obecnie nadal trwa produkcja kombajnów w Płocku, lecz już nie Bizonów z FMŻ. Są to kombajny Case New Holland, firmy, która przejęła to, co pozostało po FMŻ. Polska jednak to nie Texas, nie posiada zbyt wiele gospodarstw powyżej 200 hektarów, a na takie areały buduje się dziś drogie i wysokowydajne kombajny. W naszym kraju nadal większość gospodarstw ma poniżej 50 hektarów. W takich warunkach na jednego, nowego New Hollanda musiałoby się złożyć kilka wsi.

Historia FMŻ to już zamknięty rozdział. Nadal jeszcze w czasie żniw na polskich wsiach króluje Bizon, a i Vistule można jeszcze zobaczyć przy pracy.
Ktoś może powiedzieć, że dzisiejsze kombajny są nowocześniejsze, mają klimatyzację w kabinie, komputer monitorujący parametry młócenia, koszą szybciej i gubią o kilka procent ziarna mniej. Racja. Dlaczego więc rolnicy nie pozbędą się starych Bizonów i nie przesiądą się  na New Hollandy? Dlatego, że to właśnie Bizon był i nadal jest kombajnem najlepiej dostosowanym do polskich realiów. Prosty w obsłudze i naprawie, tani w utrzymaniu i zakupie, efektywny w pracy. Dlatego jeszcze długo na naszych polach będzie słychać w żniwa piękny i donośny ryk SW400, serca Bizona.

Jacek Gembara

Bibliografia i źródła zdjęć:
„Pięćdziesiąt lat produkcji kombajnów do zbioru zbóż w Płocku 1954-2004” Janusz Majchrzak, Jerzy Stefański, Wacław Wojciechowski. Wyd. Towarzystwo Naukowe Płockie, Płock 2004
„Notatki płockie”, kwiecień – czerwiec 1979 nr 2/79, Kwartalnik Towarzystwa Naukowego Płockiego
„Dzieje Fabryki Maszyn Żniwnych im. Marcelego Nowotki w Płocku 1870 – 1977” Jerzy Stefański. Wyd. Towarzystwo Naukowe Płockie
www.bizon.xt.pl
www.farmfoto.pl

artykuł pochodzi z wydania 1-2 (52-53) styczeń-luty 2012