25 kwietnia 2024


(felieton)


Koniec drugiej wojny przyniósł ludziom radość, nadzieję i wyzwolenie. Wyzwolenie spod okupacji,  ucisku i dominacji. Ale czy na pewno? Wszyscy wiemy dobrze, co było później: Wielki Brat otoczył nas „ścisłą i czułą opieką”...

Ronin

Wielu zdolnych ludzi powróciwszy z wojennej tułaczki rzucało się z wielkim i szczerym zapałem w wir odbudowy ojczyzny, nie pytając, czy to im się opłaca, jaka jest stawka za godzinę czy też, kto tak naprawdę jest u władzy. Ofiarność tych ludzi, robotników i inżynierów jest doprawdy godna podziwu. Kiedy gruzy zniknęły, a na zrytych bombardowaniem polach wyrosły nowe fabryki, przedwojenna jeszcze kadra inżynierska porzuciła szufle i kilofy, by wrócić do desek kreślarskich. Tempo odbudowy zniszczonego kraju, jak i skala rozwoju przemysłu ciężkiego i maszynowego były doprawdy rekordowe. Wkrótce jednak okazało się, że szybki rozwój wartości intelektualnej w odrodzonej Polsce nie jest dobrze widziany.  Wielki Brat raczej „zalecał” wstrzemięźliwość na tym polu. W bloku wschodnim każdy kraj miał swoją ściśle określoną rolę. Miała ją i Polska.  Nie było miejsca na spontaniczny i niepohamowany rozwój własnej myśli technicznej. Pomimo wielu trudności nasi inżynierowie kontynuowali jednak swe dzieło, często po godzinach, pokątnie i bez wiedzy przełożonych, a warto zaznaczyć, że nie zarabiali kroci. Ich kreatywność  wynikała z czystej idei, lecz nie socjalistycznej, a z idei tworzenia.  Tym sposobem nie raz udało się wdrożyć coś nowego do produkcji czy to w FSO czy też w Ursusie,  jak i w wielu innych miejscach. Sporą cześć nierzadko bardzo dobrych projektów zaprzepaszczono lub zduszono w zarodku. Czasem znowu wdrażano do produkcji projekt – bubel. Tak bywa, gdy u władzy umysły skromne acz ambitne.  Mieliśmy jednak pomimo tego własny przemysł, własne technologie. Z biegiem lat zapał słabł, a rosła frustracja i rezygnacja, połączona z niemal zupełną degrengoladą wartości społecznych pod koniec lat osiemdziesiątych. Wreszcie znienawidzony system upadł. Przyszła radość, nadzieja i wyzwolenie – po raz kolejny. Wielki Brat stracił wreszcie swą władzę na naszej ziemi. Czas nadrobić zaległości i ruszyć z kopyta, nabrać pełną piersią świeżego powietrza i do pracy! Koniec tłamszenia, koniec zakazów i kontroli!

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 6 (57) czerwiec 2012