24 kwietnia 2024


Od kilku lat koncerny samochodowe zapewniają nas, że im większy pojazd tym lepszy. Niektóre nawet twierdzą w reklamach, że SUV z napędem na cztery koła lub mini van to idealny, zwinny samochód miejski. Z drugiej strony, często te same koncerny, reklamują dwuosobowe autka elektryczne jako wzorowe miejskie samochody kompaktowe. Przy tym wszystkim ceny jednych i drugich niewiele się różnią. Przynajmniej w Polsce.

Ryszard Romanowski

To, że wmówiono klientom, że należy kupować ogromne SUVy, nie dziwi, a nawet może wywołać uznanie dla działów marketingu. Po co bowiem sprzedawać tanie samochody o dobrych osiągach, jak można duże i drogie. To nic, że większość z tych aut podczas całego swojego drogowego życia przewozi zwykle jedną lub dwie osoby. To nic, że nigdy nie zjeżdża z asfaltu, na którym zajmuje ogromną ilość miejsca, skutecznie ograniczając widoczność innym użytkownikom. To również nic, że pochłania wielkie ilości paliwa. Klienci wierzą w fabryczne katalogi głoszące, że samochód o masie niemal dwóch ton, z napędem stałym na obie osie, zużywa tyle paliwa co lekki odpowiednik tej samej firmy z napędem na jedną oś, napędzany tym samym silnikiem. No, może 0,2 lub 0,4 litra więcej. Klient uwierzy we wszystko, szczególnie gdy został już szczęśliwym posiadaczem 2-tonowego auta miejskiego.

renault-twizy
Renault Twizy

Dokąd zmierzasz motoryzacjo?
Znacznie trudniej przekonać do samochodu elektrycznego. Koncerny mocno przekalkulowały koszty. Trudno bowiem uwierzyć, że lekki samochód, napędzany silnikiem lub silnikami elektrycznymi, pozbawiony skomplikowanych, drogich przekładni i mechaniki właściwej autom spalinowym, kosztuje tyle co SUV. Władze większości krajów Unii wprowadziły znaczące zniżki w podatkach, co również wpłynęło na cenę. Zanim jeszcze pojazdy elektryczne pojawiły się w miastach zachodniej Europy, powstała gęsta sieć stacji ładowania. W 2011 roku znormalizowano również wtyczki. Punkty ładowania istnieją na większości parkingów na zachód od Odry. Lokalizacja każdego z nich wprowadzona została do systemów nawigacji pojazdów elektrycznych i jest ciągle aktualizowana. W każdej chwili możemy sprawdzić ile mamy prądu i gdzie jest najbliższe gniazdko. Drogie akumulatory, zwykle litowo-jonowe, też przestały być postrachem potencjalnych użytkowników. Większość producentów nie oferuje ich w cenie samochodu, a dostarcza na zasadzie leasingu. Cenę skalkulowano tak, aby razem z kosztami eksploatacji było znacznie taniej niż przy podobnym przebiegu w eksploatacji tradycyjnego pojazdu. Koncerny muszą poważnie myśleć o podboju elektrycznego rynku, ponieważ wchodzi na niego wiele małych firm, które w samochodach elektrycznych zobaczyły wielką szansę. Zdolni konstruktorzy potrafią skutecznie rywalizować z gigantami. Nieznane dotąd marki oferują efektownie i funkcjonalnie zaprojektowane pojazdy, w cenach niższych od tych, z wielkich koncernów.


cały artykuł dostępny jest w wydaniu 11 (62) Listopad 2012