19 kwietnia 2024


Nie da się ukryć, że precyzyjna konstrukcja zasilana amunicją 8,6 mm x 70 jest nowością dla Wojska Polskiego, które nie do końca uświadamia sobie jej przydatność na polu walki ani potrzebę posiadania tego rodzaju broni. Wśród decydentów pojawia się pytanie: „po co w ogóle wprowadzać etap pośredni, karabin strzelający nabojem silniejszym niż standardowa amunicja 7,62-mm NATO, jaką zasilany jest Bor, a jednocześnie energetycznie słabszym od pocisku wystrzeliwanego z Tora?” Odpowiadając – trzeba sobie uświadomić, że z zasady wielkokalibrowe karabiny wyborowe,   przeznaczone do niszczenia sprzętu technicznego, nie zaś dokładnego rażenia celów żywych, zapewniają niższą precyzję trafienia celu na większych dystansach jednym pociskiem. Poza tym, potencjalny przeciwnik również może dysponować karabinami do amunicji 7,62 mm x 51 (czy 7,62 mm x 54R) i w takim przypadku należy dysponować przewagą zasięgu. W niektórych państwach (m. in. Niemcy, Wielka Brytania) można zaobserwować całkowite odejście od powtarzalnych karabinów wyborowych strzelających amunicją 7,62 mm x 51 na rzecz silniejszych naboi 8,6 mm x 70 czy 7,62 mm x 67 (.300 Winchester Magnum), pozostawiając ten pierwszy rodzaj pocisków jedynie w samopowtarzalnych konstrukcjach, zaś w wielu innych (m. in. USA, Kanada, Finlandia, Włochy, Singapur, Słowenia, Holandia, Estonia) jako ich uzupełnienie.

Na strzelnicy
Pierwsze do czego musi się przywyknąć strzelec, to niecodzienny układ konstrukcyjny, w którym rękojeść napinająca zamka znajduje się nie przed, jak w tradycyjnych karabinach, ale za chwytem pistoletowym. Początkowo budzi to pewne problemy przy przeładowaniu broni, bowiem użytkownik instynktownie szuka rękojeści z przodu. Niemniej jednak, już po oddaniu kilku-kilkunastu strzałów nawet przeciętny strzelec przestaje wykonywać nieskoordynowane ruchy, w celu odnalezienia rączki zamkowej i przeładowania broni, a zaczyna to robić pewnie. Aby w pełni przystosować się do karabinu (lub zwalczyć nawyki z konstrukcji w układzie tradycyjnym), trzeba oddać przynajmniej setkę strzałów. Bez takiego doświadczenia, to przyzwyczajenia będą podsuwały ocenę broni, nie zaś wrażenia z jej użytkowania. _Karabiny_z_Tarnowa_16_s
Strzelałem z wszystkich powstałych w OBR SM karabinów, zaczynając od wielkokalibrowego Tora. Choć broń jest olbrzymia (mierzy ponad 1350 mm i ma masę z celownikiem i amunicją ponad 18 kg), zaś nabój ledwie mieszczący się na dłoni może przerażać, to jednak prowadzenie z niego ognia jest przyjemne. Największa w tym zasługa bardzo efektywnego hamulca wylotowego, który ma ponad 70-% efektywność (o tyle zmniejszona jest energia kinetyczna odrzutu). Warto wspomnieć, że maksymalna, zarejestrowana siła odrzutu karabinu na stanowisku badawczym wynosiła ponad 2100 N.

  Tor (Wilk) Bor (Alex-762) Alex-338
Nabój    12,7 mm x 99 7,62 mm x 51 8,6 mm x 70
Energia początkowa (J) 17 000 3 500 6 600
Prędkość początkowa (m/s) 890 870 910
Zasięg skuteczny (m) 2000 800 1500
Masa (bez celownika) (kg) 16,1 6,1 6,5
Długość lufy (mm) 880 660 660
Długość całkowita (mm) 1350 980 980
Pojemność magazynka (nb) 7 10 5
Prace projektowe 1999-2005 2004-2007 2007-


Subiektywnie odrzut takiego karabinu można porównać ze strzelbą myśliwską kalibru 12 z której strzela się pociskiem kulowym. W przypadku karabinu Alex-338, odrzut wydaje się nieznacznie większy od odrzutu  wersji 762, do typowej amunicji karabinowej 7,62 mm x 51, choć nabój tego pierwszego jest dwa razy silniejszy, a masa broni mniej niż pół kilograma większa. Oczywiście, wszystko to pod warunkiem, że na lufie jest zamocowany wydajny hamulec wylotowy, rozpraszający 50% energii odrzutu. Jeżeli się go zdemontuje, to – choć prowadzenie ognia nadal nie sprawia większych kłopotów – jednak oddziaływanie broni wzrasta (siła odrzutu zwiększa się z 80 do 140 N). Po 10-15 strzałach, strzelec odczuwa potrzebę – sygnalizowaną przez obolałe nieco ramię –  zamocowania go z powrotem.

Remigiusz Wilk

Autor jest redaktorem naczelnym magazynu „Broń i Amunicja”.
Fotografie autora (o ile nie zaznaczono inaczej)
Rysunki: OBR SM Tarnów

 

artykuł pochodzi z wydania  4 (19) kwiecień 2009