(felieton)
Już dziś panów nie ma w Polsce, a za to namnożyło się podpanków, co nie służąc ojczyźnie (…) z handelków, lichw i podobnych szachrajstw ponabywali sobie majątków znacznych – narzekał Seweryn Soplica na transformację ustrojową I Rzeczpospolitej.
Tomasz Gerard
Tak wiele podobnych transformacji ustrojowych nastąpiło od tamtych czasów, że dziś niektórym aż trudno uwierzyć, że ta nasza Rzeczpospolita była najpotężniejszym państwem w Europie, bardzo bogatym i Bogu wiernym. Chociaż z tą wiernością Bogu to chyba nie do końca było jak należy, bo Pan Bóg nie dopuściłby przecież, żeby Polska takiego doznała upodlenia, jak to się stało w rzeczywistości. Bo od zaborów aż do dziś (z bardzo krótkimi „wakacjami”) ta nędza trwa, a nawet się pogłębia. Ale jak ma się nie pogłębiać skoro jest przyzwolenie społeczne (albo obojętność, co na to samo wychodzi) na coraz częstsze bluźnierstwa, promowanie zboczeń, deptanie Bożych praw. Gdy dodać do tego opluwanie ojczyzny i drwiny z jej bohaterów obecne stale na łamach wielkonakładowych gadzinówek, które co dzień lądują na biurkach polskich urzędników, przedsiębiorców, nauczycieli to obraz będzie pełniejszy. Kupując takie gazety ludzie, którzy może nawet we własnym mniemaniu są patriotami, finansują w ten sposób siły wrogie naszej ojczyźnie (argumenty typu: bo tam jest ciekawy dział prawny, albo że jest dołączony interesujący film, albo że jest program TV na tydzień, trudno nawet rozpatrywać poważnie). Próżne więc jest narzekanie na upadek Polski i próżne będzie nadal dopóki nie nastąpi zmiana tych schizofrenicznych postaw.
A że zmiana jest możliwa, i jak się chce to się potrafi, i że nie trzeba wcale czekać na bardziej sprzyjające warunki pokazuje choćby reakcja francuskich rodziców przeciw indoktrynacji gender w szkołach. Na znak protestu, jednego umówionego dnia nie posłali oni swoich dzieci do szkół. Trudno powiedzieć czy wszyscy czy też tylko znakomita większość, w każdym razie ten „Dzień bez szkoły” spowodował natychmiastową reakcję rządzących socjalistów. Liczne oficjalne dokumenty promujące ideologię gender nagle wyparowały z rządowego portalu. Inny portal, który był tubą pomyleńców w ogóle zniknął z sieci – a przecież to był tylko jeden dzień, w którym dzieci nie poszły do szkoły. Jeśliby rodzice nie posłali dzieci tak na przykład przez miesiąc czy dwa to dopiero by się narobiło. U nas w modzie są petycje do różnych władz, choć bardziej właściwym byłby taki dzień (miesiąc? kwartał?) bez szkoły. Oj chyba wtedy władze szybko same chciałyby się uważnie wsłuchać w postulaty rodziców.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 1/2 (76/77) styczeń/luty 2014