Dziedziną awiacji, która rozwija się w zawrotnym tempie są bezzałogowe statki powietrzne. Największe zainteresowanie budzą maszyny budowane dla celów militarnych. Chodzi głównie o bezzałogowe samoloty służące rozpoznaniu lub przenoszące uzbrojenie. Tymczasem od kilku lat ogromny rozwój przechodzą samoloty pionowego startu budowane do zadań cywilnych.
Ryszard Romanowski
Bezzałogowe statki powietrzne pionowego startu oferują niezwykłe możliwości. Początkowo zainteresowała się nimi kinematografia. Drogie tri-, quarto- lub nawet hexacoptery pozwalały tanio osiągać efekty dotychczas dostępne jedynie z wykorzystaniem kosztownych samolotów lub sterowców.
Lockheed Martin Indago, długość lotu ok. 50 minut
Nie trzeba było długo czekać aby maszyny te stały się nieodzownym narzędziem służb monitorujących linie energetyczne, wysokie obiekty przemysłowe, prace budowlane. Służą kartografom i przyrodnikom jak również policji i straży pożarnej.
Maszyny interdyscyplinarne
Jak to zwykle bywa początkiem było modelarstwo. Zgranie kilku wirników napędzanych silnikami spalinowymi nie należało do łatwych przedsięwzięć. Dlatego też prawdziwy rozwój wielowirnikowców nastąpił w momencie, gdy na rynku pojawiły się lekkie i bardzo sprawne silniki elektryczne. Wystarczył niezbyt wyszukany układ elektroniczny i prosta aparatura radiowa, aby wprawny pilot mógł wyczyniać w powietrzu rzeczy dotąd niemożliwe. Stopy aluminium, kompozyty węglowe, odporne na uderzenia tworzywa, w tym niemal niezniszczalne ich spienione formy, ograniczały szkody podczas utraty panowania nad maszyną. Rozwojowi pionierskich konstrukcji sprzyjał niezwykle dynamiczny rozwój elektroniki. Cyfrowe aparaty fotograficzne i kamery stawały się coraz lżejsze, doskonalsze, odporniejsze na ekstremalne warunki i tańsze. Doszło do tego, że w tzw. smartfonie i to niezbyt drogim, dało się zmieścić kamerę najdoskonalszego standardu 4K. Podobnie postępował rozwój kamer termowizyjnych i wykorzystujących podczerwień. Do uniesienia w powietrze najnowszego sprzętu filmowego najwyższej klasy i urządzenia współpracującego z GPS wystarczy kilkusetgramowy udźwig. Najnowsze modele wielowirnikowców mają wieloosiowe systemy stabilizacji tzw. gimbole. Dzięki nim możemy mieć pewność, że obiektyw będzie filmował lub robił zdjęcia takie, jak chce pilot. Zresztą, można obserwować widok z obiektywu na specjalnym monitorze lub nawet na ekranie tabletu lub telefonu.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 11 (86) listopad 2014