Zmarł człowiek, którego trudno nazwać wyłącznie projektantem. Janusz Kaniewski to nie tylko twórca fascynujących form, lecz także wizjoner usiłujący zapełniać otaczającą nas przestrzeń. Oprócz licznych projektów zostawił napisaną przez siebie książkę i liczne wywiady.
Ryszard Romanowski
Urodził się w 1974 roku. W epoce Gierka przeżył jak wielu fascynację Fiatem 125p. Być może to dzieło Dante Giacosy sprawiło, że trafił pod skrzydła Cezarego Nawrota. Zapewne po części dzięki jego radom zdecydował się opuścić siermiężną rzeczywistość PRL-u przełomu dekad 80 i 90 i pogłębiać wiedzę w Italii. Ukończył Transportation Design w słynnym turyńskim Instituto Europeo di Design.
W stolicy światowego design’u szybko doceniono talent polskiego studenta. Od 1999 roku rozpoczął realizację projektów w biurze Pininfariny. Ciężar gatunkowy tej marki jest tak potężny, iż trudno się dziwić, że nazwisko polskiego projektanta kojarzone jest głównie z nią i realizowanymi projektami dla tak legendarnej i prestiżowej marki jak Ferrari. Janusz Kaniewski zaprojektował wiele aut. Specjalizował się w projektowaniu samochodowych „twarzy”. Jego postać długo przypominać będą nie tylko „oczy” Ferrari California, Italia lecz również Alfa-Romeo MiTo i Giulietta, Lancii Delty, Fiata Bravo, Maserati Quatroporte, Citroena C4, Mazdy 5 itd. Projektowanych przez niego aut dalekowschodnich marek zapewne długo nie poznamy. Minęły bowiem czasy wielkich autorskich pracowni projektowych. Znikają z rynku tak znane firmy jak np. obchodząca niedawno setną rocznicę istnienia Bertone. Wielkie koncerny chcą być samowystarczalne i nawet korzystając z projektów uznanych stylistów w umowach zastrzegają anonimowość. Czasami znawcy samochodowego design’u mogą dostrzec rękę znanego projektanta w anonimowej konstrukcji. Nigdy jednak nie ma pewności, czy jest to jego dzieło, czy stał się tylko inspiracją dla kolegi z biura projektowego koncernu.
Z tekstów Janusza Kaniewskiego przebija nostalgia i nuta tęsknoty za minionymi latami motoryzacji. Twierdził, że dobiega końca ponad stuletni epizod cywilizacji związany z samochodem i po roku 2020 zbudzimy się w zupełnie innych realiach. Obserwując przemysł samochodowy ostatnich lat i wielkie salony samochodowe można mieć niemal pewność, że się nie mylił.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (94/95) lipiec/sierpień 2015