20 kwietnia 2024


Czytanie to z pewnością pożyteczna umiejętność. Pożyteczniejsze, choć trudniejsze do opanowania, jest czytanie ze zrozumieniem. Najtrudniejsze z nich jednak jest czytanie między wierszami, a tego niestety w żadnych szkołach nie uczą. Ta umiejętność jest szczególnie ważna w czasach zamętu, w jakich przyszło nam żyć.

Tomasz Gerard

Książka w życiu pomaga, z książki płynie odwaga – pisał przed laty Gałczyński, który swój talent złożył na ołtarzu jedynie słusznej – wicie, rozumicie – ideologii. Jakby jednak nie patrzeć, był taki czas, kiedy książki odgrywały w życiu ludzi i społeczeństw dużą rolę. Pewnie dlatego, że ludzie w książkach szukali kiedyś właśnie odwagi, dobrego przykładu, zachęty do działania. Dziś to niemodne, więc wzięcie będą miały raczej rzeczy typu historia zboczeńca zjadającego swoje ofiary, który w wolnych chwilach udziela się w organizacjach pozarządowych. Chociaż i to coraz mniej, bo kto by się trudził czytaniem, lepiej obejrzeć film. A jak film zbyt długi to można zobaczyć chociaż etiudę dofinansowaną przez Instytut Sztuki Filmowej, koniecznie o wymowie antyfaszystowskiej albo ekologicznej. No ale żarty na bok, bo problem jest poważny. Ludzie nie czytają, a jak czytają to nie rozumieją co czytają. Choć tak po prawdzie, to patrząc na ofertę rynku wydawniczego czasem trudno się temu dziwić. Niełatwo bowiem niekiedy wyrozumieć co autor miał na myśli, o ile rzecz jasna autor w ogóle miał coś na myśli tworząc swe dzieło. Pewien doktor filozofii wyznał kiedyś, że częstymi gośćmi placówki, w której pracował, bywali tzw. artyści plastycy reprezentujący tzw. sztukę nowoczesną. Otóż w porywach weny twórczej produkowali oni swe wytwory, które – jak to w sztuce nowoczesnej bywa – nie przypominały nic konkretnego, bo też nie miały w zamyśle niczego konkretnego przedstawiać. Ot, po prostu: „wziąłem, kopłem i gol” – jak to w jednym z wywiadów wyznał czołowy niegdyś napastnik piłkarski. No ale co z takim dziełem artystycznym teraz zrobić? Do tego właśnie była potrzebna znajomość z filozofami. „Weź coś wymyśl, użyj jakichś trudnych wyrazów, tak to skompiluj, żeby brzmiało – wiesz – na poziomie. A ja ci odpalę działkę z grantu albo dofinansowania”. „Może być coś z alienacją introspektywną, emotywizmem albo nieznośną prokrastynacją człowieka?” „Super! Im bardziej pokrętnie tym lepiej”. Co prawda rzecz dotyczyła sztuk plastycznych, ale dlaczego w literaturze miałoby być inaczej, żyjemy wszak, jak niektórzy utrzymują, w którejś tam odsłonie post post post modernizmu, czyli wszystkie chwyty dozwolone.

 

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 4 (103) kwiecień 2016