Drodzy Czytelnicy,
Kiedyś marzeniem mężczyzny były czyny chwalebne, poskramianie żywiołów, zwycięstwa w walce, zdobywanie szczytów, przestworzy. Dziś są to co najwyżej zwycięstwa w firmowych konkursach pt. kto więcej sprzeda (wszystko jedno czego). Dumą kobiety było pięknie wychować dzieci, na szlachetnych, mądrych ludzi. Dzisiaj ważniejsza bywa własna kariera, albo jakieś różne lajki na Facebook’u.
Wyrodziło się to wszystko i zeszło na psy, wraz z wielkim postępem i rozwojem ludzkości, o którym wciąż dowiadujemy się z różnych źródeł, że jest permanentny. Ludzie współcześni dali się zagonić przed telewizory, komputery i iPhony. Dla jakichś „papierowych”, wirtualnych doznań zrezygnowali z marzeń, z prawdy i piękna.
Nie warto być małym – zatytułował jedną ze swoich książek Ferdynand Goetel, jeden z najsłynniejszych pisarzy polskich przed wojną, kompletnie zamilczany po wojnie i praktycznie nie znany do dzisiaj. To prawda, nie warto być małym, trzeba dążyć do celów wielkich, godnych człowieka, do takich, za które można oddać nawet życie. Bo być małym, to zrezygnować z tego, co powinno stanowić sens życia. I dla czego? Dla pieniędzy? Popularności? Świętego spokoju? A to w zasadzie wszystko, co oferuje dzisiejszy świat dla tych najbardziej „ambitnych”. Wszystko co wykracza poza te karłowate nibywartości jest dziś prześladowane, wyśmiewane, nietolerowane – czy to niezłomność, wierność, czystość, prawość, dozgonna miłość, męstwo, pobożność, ofiarność, czy inne cnoty.
„... ujrzałam twego ojca, jak leżał krzyżem przed bocznym ołtarzem i pomyślałam wtedy: ten twój uparty, hardy stary, pada na twarz przed Bogiem. Przed czym padamy my? Przed ludzkością?” – to z tej powieści Goetla. Bardzo ważne pytanie: Przed czym padamy na twarz w swoim życiu? Odpowiedź na nie determinuje kierunek, w którym chcemy podążać. Wskazuje cel i środki do jego urzeczywistnienia. Bo choć dziś nie każdy może być bohaterem wojennym, to jednak każdy jeden może w swoim życiu obrać drogę godną i szlachetną, dającą prawdziwą satysfakcję i nie zadowalać się byle czym. Bo byle co prawdziwej radości nie przyniesie.
Zapraszam do lektury kolejnego wydania „Projektowania i Konstrukcji Inżynierskich”.
Przemysław Zbierski