Odszedł mój Przyjaciel, Wielki Polak, Patriota, Człowiek wielkiej odwagi i honoru, Człowiek rozumiejący jak budować potęgę Polski. Mimo wielkich starań, nie dane mu były ani wcześniej, ani dzisiaj, możliwości zrealizowania Jego wielkich wynalazków. Rozumiał, że jedynie nowoczesny przemysł świadczy o wielkości kraju. Cześć Jego pamięci. Wyrazy współczucia dla rodziny Jacka.
Zbysław Szwaj
Można byłoby zakończyć na tych kilku zdaniach, które napisałem po śmierci Jacka Karpińskiego, składając kondolencje rodzinie. Nie można jednak pominąć jego Rodziców, jego młodości oraz okoliczności, w jakich się jego osobowość kształtowała. Matka Jacka, Wanda Karpińska, patriotka, doktor medycyny, alpinistka, narciarka; Ojciec Adam Karpiński, inżynier, konstruktor samolotów i sprzętu wysokogórskiego, pilot, miłośnik wypraw górskich, zdobywca wielu szczytów, w tym Mercedario (6800m) w Andach, który zdobył wraz z inż. Wiktorem Ostrowskim. Zginął w Himalajach w 1939 roku zasypany zwałami lodowej lawiny, zostawiając dwóch synów: Jacka i Marka. Jako ciekawostkę podam, że narodziny Jacka miały według planu odbyć się w schronisku na szczycie Mount Blanc. Ponieważ oczekiwanie na poród przedłużało się, zniecierpliwieni przyszli rodzice zeszli z gór i Jacek urodził się w Turynie.
Niewątpliwie cechy rodziców wywarły decydujący wpływ na dorastanie i dojrzałe życie Jacka. Okres okupacji, pomimo młodego wieku, przeżył Jacek bardzo aktywnie. Najpierw uczestniczył w organizacjach bojowych małego sabotażu, następnie przeszedł do grupy szturmowej, a po śmierci Tadeusza Zawadzkiego, pseud. „Zośka” znalazł się w batalionie, zwanym od jego imienia. Uczestniczył w wielu akcjach, a najważniejsze spośród nich to: akcja rozbijania niemieckiego posterunku „Sieczychy”, w której zginął „Zośka”, rozpoznawanie ruchu pociągów pod Urlami, rozpoznanie przed zamachem na Franza Kutcherę, Powstanie Warszawskie. Był przyjacielem Kamila Baczyńskiego.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 3 (30) marzec 2010