Około 200 kilometrów od polskiej granicy leży Wolfsburg, siedziba koncernu Volkswagen. Podążając autostradami w stronę Hanoweru i Hamburga trudno nie zwrócić uwagi na drogowskazy z napisem Autostadt. Zwykle mija się je, a nie będąc fanem niemieckiej marki komentuje złośliwie, że tu marzy się naszym sąsiadom europejskie Detroit, oparte na pomyśle Ferdynanda Porsche i wodza III Rzeszy, oraz brytyjskiej, powojennej pomocy. Tymczasem warto zboczyć z trasy aby zobaczyć miejsce, w którym historia przemysłu samochodowego styka się z jego przyszłością, gdzie można prześledzić proces powstawania współczesnego samochodu, umieszczony w ciągu ponad 100 letniej konstrukcyjnej ewolucji.
Ryszard Romanowski
Łatwo trafić na jeden z ogromnych parkingów. Wystarczy zwracać uwagę na drogowskazy i charakterystyczne cztery wysokie kominy znane z okładek płyt Pink Floyd. Na parkingu okazuje się, że godzina postoju kosztuje znacznie mniej niż w mieście, do tego obsługa potrafi dogadać się po polsku, kierując przybyłych do bram Autostadt. Ścieżkami wśród zieleni trafia się na parking przy głównym wejściu.
Tu kolejne zdziwienie. Wśród zaparkowanych aut, na normalnych miejscach parkingowych, stoi kilka najsłynniejszych samochodów z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Posiadają oryginalne tablice rejestracyjne z epoki, a od współczesnych braci odróżniają je przezroczyste gabloty chroniące przed wpływami atmosferycznymi.
Zbuduj samochód
Wejście znajduje się w ogromnym budynku Konzern-Forum. Wewnątrz, na ogromnej mapie pokazany jest światowy zasięg koncernu, a następnie, na perfekcyjnych makietach – stosunki wodne i zasoby energetyczne naszej planety. W kolejnych salach, przy pomocy najlepszych technik audiowizualnych, przedstawiono powstawanie projektu samochodu i pierwszych modeli.
Jeżeli ktoś chciałby wiedzieć więcej, w każdej chwili może zapytać kogoś z mówiącej w kilku językach obsługi. Ogromne wrażenie robi gliniana bryła naturalnej wielkości, z której sterowane numerycznie roboty wyczarowują kształt nadwozia. Następnie drobny, ręczny retusz, folia i ukazuje się samochód roku 2010: VW Polo. Model rożni się tylko tym od auta pochodzącego z produkcji, że za „niby-szybami” z folii nie ma nic, oprócz glinki.
(…)
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 1/2 (28/29) styczeń/luty 2010