(felieton)
Zima zaskakuje drogowców, kryzys zaskakuje ekonomistów, klasówka zaskakuje uczniów, a podwyżki zaskakują wyborców. Niesamowite! Chociaż, dlaczego nie? Przecież sprawdzian z przerobionego na lekcjach materiału to rzecz równie niezwykła, jak śnieg w styczniu.
Tomasz Gerard
Kiedyś elementem ćwiczeń wojennych była umiejętność ataku z zaskoczenia. Dziś, w dobie pacyfizmu i nieustannej walki o pokój, umiejętność ataku jest nikomu do niczego nie potrzebna. A ataku z zaskoczenia to już w ogóle. Po co? Przecież wszyscy i tak są nieustannie zaskoczeni.
Jakiś czas temu wszystkich zaskoczyła wiadomość o otwarciu, w naszym kraju, fabryki jednego z międzynarodowych koncernów przemysłowych. Towarzyszyły temu oczywiście triumfalne komunikaty w mediach. Wszyscy cmokali z zadowolenia, że mimo azjatyckiej dominacji w sferze produkcyjnej, to właśnie u nas taka firma buduje fabrykę. To wielkie zaskoczenie – mówili. Byliby dopiero zaskoczeni, gdyby się dowiedzieli ile pieniędzy podatników poszło na zwabienie takiego potentata. Jakież obietnice musiały mu władze poczynić, żeby się łaskawie zgodził. Nam, zwykłym ludziom, nie muszą władze czynić żadnych obietnic, no chyba, że przed wyborami. A po wyborach? To przecież jasne – pełne zaskoczenie! – nikt się nie spodziewał, że te obietnice to będą bez pokrycia. A przecież minister, to po łacinie sługa, a jak z ta służbą jest – każdy widzi. Chociaż nie, nie każdy. Większość jest jak zwykle zaskoczona, najczęściej „arogancją władzy”, jak się to eufemistycznie określa.
Powszechne jest narzekanie na niski poziom wykształcenia absolwentów nomen omen wyższych uczelni – wszystkich to dziwi. Ale jakoś mało kto chciałby zmienić stan, który jest tego przyczyną. Państwowe, marnie opłacane szkolnictwo jest w stanie przyciągnąć do pracy jedynie nielicznych pasjonatów albo masowo – jednostki co najwyżej przeciętne. Czemu więc dziwi kogokolwiek poziom absolwentów wyedukowanych przez takich nauczycieli?
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 1/2 (16/17) styczeń/luty 2009