Tegoroczny, 79 Salon Samochodowy w Genewie przeszedł do historii. Podczas gdy organizatorzy zapowiadali rekordową ilość wystawców i dziennikarzy, koncerny przebąkiwały o rezygnacji z tego typu imprez, ze względu na spowodowane kryzysem oszczędności. Na szczęście okazało się, że rację mieli organizatorzy i warto było odwiedzić hale Palexpo.
Ryszard Romanowski
Naszczęście kryzys nie zdominował ekspozycji. Mniej jednak było premier zupełnie nowych samochodów masowo wprowadzanych na rynek przez największe koncerny. Dominowały nowe wersje znanych już konstrukcji. Ciepłymi nowościami były Chevrolet Spark, Renault Clio, VW Polo i Skoda Yeti. Zniknęły również zdjęcia twórców motoryzacji w genewskim Hall of Fame. Wiązało się to chyba z drugim „kryzysowym” zjawiskiem. Portrety zwykle odsłaniają szefowie największych koncernów i designerzy, którzy w tym roku byli bardzo trudno uchwytni podczas dni prasowych. Być może chodziło im o uniknięcie monotonnych pytań o kondycję finansową ich firm.
Za to ilość samochodów koncepcyjnych, o niekonwencjonalnych rozwiązaniach technicznych, była imponująca. Nie zabrakło nikogo z wielkich, poza firmą Bertone, która zmaga się już od roku z problemami finansowymi. W zamian, po dziesięciu latach przerwy, powrócił, założony w 1978 roku, IDEA Institute, prezentując bardzo efektowny koncept ERA. Ta, znana z doskonałych projektów, realizowanych m.in. dla grupy Fiata i koncernu Tata (często przy udziale polskich stylistów), firma ma obecnie filie we Francji, Rumunii, Brazylii i Chinach. Być może kluczem do finansowego sukcesu jest właśnie obecność w Państwie Środka. Czy słyszał ktoś o włoskiej firmie DR? Produkuje ona tanie samochody we włoskim stylu. W Genewie rozstrzygała właśnie konkurs na nadwozie wśród studentów Instituto Europeo do Design. Stoisko otaczały tłumy dziennikarzy chcących dowiedzieć się skąd wzięła się nagle w Italii firma produkująca masowo auta, o której nikt nie słyszał. Po wnikliwej lekturze materiałów prasowych okazało się, że włoskie projekty budowane są w Chinach, po czym ze znaczkiem DR wracają do Europy. Działanie podobne do polskich importerów skuterów z Chin.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 4 (19) kwiecien 2009