20 kwietnia 2024


(felieton)


Bagietka przyczyną awarii w największym naukowo-technicznym przedsięwzięciu w dziejach! Bułka uszkodziła wielki zderzacz hadronów. Ba, nawet nie cała – wielka, przerażająca swoim ogromem bagietka, ale zaledwie jej kawałeczek, który wypadł jakiemuś przelatującemu ptaszkowi z dzióbka. I wszystko skończyło się na śmiechu z niesamowitej historii. Przynajmniej w przestrzeni oficjalnej...

Tomasz Gerard

Ale w dobie permanentnych podsłuchów, kamer poukrywanych wszędzie, chipów, i bardzo kosztownych programów „bezpieczeństwa”, i tabunów pozatrudnianych przy tych programach specjalistów – chyba nikt nie ma wątpliwości, że cała historia dopiero się zaczyna.
Z pewnością uruchomiono już specjalną komórkę do rozpracowania siatki międzynarodowych terrorystów, odpalono dodatkowe moduły satelitarne aby zlokalizować centra hodowli i tresury wrogich ptaków, na lotniskach wzmożono kontrole w celu wykrycia, w bagażach podejrzanych pasażerów, atlasów ornitologicznych itp. itd.. Proszę więc uważać, jeśli ktoś w zamyśleniu zasłuchałby się w lesie w śpiew słowika, albo w parku zapatrzył w barwne upierzenie zięby czy gila, niech nie zdziwi się, gdy nagle podejdą do niego panowie „smutni” i zatrzymają, do wyjaśnienia. Bo wszyscy jesteśmy podejrzani. Ale tak to już jest, że najtrudniej rozpoznać bandytów, gdy dokoła są sami szeryfi, co już dawno przecież wyśpiewali Wiesław Gołas i Jan Kobuszewski w kabarecie, nomen omen, „Dudek”.
No i niestety ci „szeryfi”, aby wykazać się na froncie ideologicznej walki klas – czy jak to się tam dzisiaj nazywa – aby, innymi słowy, okazać się godnymi tych srebrników, które władze sypią obficie bez ustanku, wysmażają nam co chwila jakieś nowe „prawa”, organizują działalność „edukacyjną” czy wymyślają rozwiązania – wszystko, ma się rozumieć w duchu antyterrorystycznym.
W takim na przykład Miejskim Uniwersytecie w Londynie (tak, to ten sam, który oferuje studia nad inwigilacją) rozpoczęto „projekt badawczy” w celu skonstruowania urządzenia do wykrywania terrorystów na podstawie wydzielanego przez nich zapachu. Oczywiście uczelnia jest państwowa, „naukowcy” biorą pensje z budżetu, a teraz jeszcze jak ogłosili, że wynajdą takie cacko, to rzeka nieprzebrana eurosów się poleje. Cwani ci „naukowcy”. Naturalnie projekt będzie trwał kilka lat, bo to jednak trudno tak rozpoznać „na nos”, nawet sztuczny, prawdziwego łobuza. Przez kilka lat cwaniacy z uniwersytetu mogą więc spać spokojnie, bo ekonomiczne podstawy egzystencji mają zapewnione. A jak się termin będzie zbliżał do końca, to trzeba będzie wymyślić następny super projekt, czyli np. rozpoznawanie terrorystów po ubraniu, albo po fryzurze, względnie można będzie modyfikować ten „zapachowy” projekt – wszystko jest możliwe.

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 11 (26) listopad 2009