6 grudnia 2024
Access Hardware PL 850X175 v2


(felieton)


Listopad, mimo że zaczął się niezwyczajnie (ciepło, pogodnie nawet), już wrócił do swej zwykłej postaci. Tradycyjnie słychać więc narzekania, że pada, że wieje, że brzydko.

Tomasz Gerard

A ja lubię wszystkie cztery pory roku, bo każda z nich: wiosna, lato, jesień, zima, przypomina mi ciebie...– śpiewał Krzysztof Klenczon przeszło 40 lat temu. To proste: śpiewa, że lubi – nawet deszczowy listopad – bo mu się kojarzy z ukochaną osobą. Lubi wszystko dokoła, bo kocha. Ależ to brzmi niewspółcześnie, archaicznie, obco wręcz, nieprawdaż?
Bo dzisiejszy człowiek nie potrafi już kochać. Został z tego „wyzwolony”. Miłość rodzi obowiązki, odpowiedzialność, a nie jakieś tam emocjonalne podrygi (do których tylko większość ludzi jest dziś zdolna) – więc nie ma na nią miejsca w nowoczesnej, postępowej rzeczywistości. Kiedyś myślano, że każdy chce być kochanym, ale to już nie aktualne. Dziś każdy chce mieć spokój – żeby się od niego odczepić, nie wymagać, zaakceptować „takim, jaki jest”. Żeby mógł robić co mu się podoba i jak mu się podoba – wszystko przecież jest dozwolone. Jeśli będzie chciał to weźmie udział, z własnej i nieprzymuszonej woli (oczywiście bez żadnej finansowej zachęty), w marszu postępowców przeciwko wstecznictwu i zaściankowości, albo znowuż samotnie wybierze się do lasu, np. na grzyby. Chociaż to ostatnie, to już chyba nie. Odkąd Polska – w osobach odpowiednich (?) urzędników – zgłosiła się na ochotnika w celu przyjęcia unijnej tzw. dyrektywy ekologicznej, za zerwanie grzyba w rezerwacie grozić będzie 5 lat więzienia. Więc ten nasz „każdy”, co to chce mieć spokój i żeby się od niego odczepić, nie pójdzie już na grzyby, ani pewnie też do lasu w ogóle, bo może za deptanie ściółki też będą jakieś kary więzienia. To już wiadomo, skąd w tym roku taki wysyp grzybów...

cały artykuł dostępny jest w wydaniu 11 (38) listopad 2010