(felieton)
– Najlepsze kasztany są na Placu Pigalle.
– Zuzanna lubi je tylko jesienią.
Ciekawe czy to, że tylu mamy w Polsce tajnych agentów, to efekt popularności serialu o Hansie Klossie?
Tomasz Gerard
Jesteśmy jednym z niewielu krajów, gdzie komunistyczna agentura wciąż ma się znakomicie i jest bezkarna. Ale takie donoszenie na innych powoli staje się przestarzałe. Dziś potrzebne są nowe techniki inwigilacji, a że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to nie wystarcza już wiedza od TW, chociażby ich było jak na drzewie liści. I dzisiaj, tak jak dawniej, nie brakuje chcących wykazać się w służbie postępu. W pierwszym szeregu na froncie ideologicznym kroczą, że tak powiem, nasi naukowcy, którzy zawsze, odkąd tzw. nauka jest płacona z budżetu, wiedzieli skąd wiatr wieje. Oto słynna AGH zajęła się koordynacją unijnego projektu INDECT, kolejnego instrumentu do zniewalania społeczeństw, co to niby ma być dla lepszego bezpieczeństwa, a jakże.
Przed konferencją promującą te rozwiązania prasę obiegła już udramatyzowana wizja przyszłości: Czerwony guzik na pulpicie zaczyna migotać i wyć jak oszalały. Porządkowy, który siedział wyciągnięty w fotelu, z przymkniętymi powiekami i rękami założonymi za głowę, teraz zrywa się na równe nogi. Monitor główny pokazuje mężczyznę w ciemnym prochowcu. Przybliża obraz. Twarz nie zdradza niczego szczególnego. Jest blada, z lekkim zarostem i zapadniętymi oczami.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 5 (44) Maj 2011