Biura projektów były znaczącym ogniwem w powojennym rozwoju polskiego przemysłu. Na tyle ważnym, że warto przypomnieć o tym zjawisku, jako jednym ze sposobów, sprawdzonym w praktyce, na dynamiczny rozwój przemysłowy, z wykorzystaniem krajowego potencjału intelektualnego.
Aleksander Łukomski
Po II wojnie światowej w zrujnowanej Polsce brakowało elit, które mogłyby przejąć kierowniczą i twórczą rolę wyprowadzenia kraju z chaosu powojennego oraz dałyby podwaliny pod odbudowę i późniejszą rozbudowę kraju. Brakowało ludzi ze średnim i wyższym wykształceniem, w tym technicznym. Powstała więc silna potrzeba stworzenia nowych elit. Gwałtownie zaczęły powstawać szkoły zawodowe, technika i wyższe szkoły inżynierskie. Powstawały nowe organizmy gospodarcze i przemysłowe. W wielu na nowo uruchamianych fabrykach nie było ani jednego inżyniera. Politycznie było tak, że najczęściej robotnicy zostawali dyrektorami fabryk i lepiej czy gorzej jak na tamte czasy sobie z tym radzili. Jednak w technice bez odpowiedniej wiedzy i umiejętności niewiele można zrobić. Przed II Wojną wielu polskich inżynierów zdobywało wiedzę za granicą, głównie we Francji. Oni to właśnie, którzy przeżyli wojnę i pozostali w Polsce w czasie wojny lub powrócili do kraju, stanowili główną kadrę nauczycieli w szkołach inżynierskich. Zdarzało się, że przed wojną pracowało się na stanowisku inżyniera, bez odpowiedniego wykształcenia inżynierskiego, a po wojnie przedstawiało się dwóch świadków, że było się inżynierem i można było łatwo uzyskać dyplom inżynierski. Na tamte czasy każda wiedza techniczna była na wagę złota.
W ślad za tym jak pierwsze roczniki zaczęły opuszczać szkoły inżynierskie w latach 1951–1952 zaczęto tworzyć pierwsze biura inżynierskie, później nazywane Biurami Projektów. W Poznaniu pierwszym biurem projektów było biuro PROZAMET. Z tego biura później powstały inne biura, których w szczytowym okresie rozwoju pod koniec lat siedemdziesiątych było w samym Poznaniu około dwudziestu. Proces ten odbywał się w wielu miejscach w Polsce, przeważnie w dużych ośrodkach gospodarczych, czy przemysłowych. Bardzo dużo biur powstało na Śląsku, w Krakowie, w Łodzi, na Wybrzeżu i w Warszawie. Łącznie było tych biur kilkaset. Bez nich nie odbyłby się gwałtowny rozwój przemysłowy i budowlany na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Nie można przecież zbudować żadnej fabryki, domów, dróg, całej infrastruktury bez dokumentacji technicznej. Tej dokumentacji potrzebne były więc ogromne ilości. A w tamtych czasach nie było komputerów, które dzisiaj umożliwiają przyspieszenie i uproszczenie tworzenia dokumentacji.
Najczęściej biuro projektów powstawało jako branżowe, przy Zjednoczeniu. Zjednoczenia z kolei były organizmami przemysłowymi zarządzającymi całymi branżami. Przykładowo: kilkanaście fabryk, Biuro Handlu Zagranicznego, Ośrodek Badawczo–Rozwojowy tworzyły Zjednoczenie TASKO, przy którym powołano w 1968 roku biuro projektów TASKOPROJEKT. Biuro to obsługiwało całą branżę. Projektowano nowe fabryki budowy taboru szynowego, wydziały w istniejących fabrykach, wprowadzano nowe technologie. Takich branżowych zjednoczeń było dużo. Ale były również biura funkcjonujące przy urzędach miejskich, albo na ich użytek, jak np. MIASTOPROJEKT. Były biura projektów budownictwa wiejskiego, czy spółdzielcze biura projektów. Często do biur projektów przypisywane były fabryki, wykonujące urządzenia wg projektów biura. Takim przykładem może być biuro projektów PROTECH z Łodzi, które bardzo ściśle współpracowało z fabryką ZUGiL w Wieluniu. Tandem ten osiągnął ogromne sukcesy przy budowaniu w Polsce wielu dużych malarni przemysłowych. Biuro projektów tworzyło dokumentację, a fabryka wykonywała zaprojektowane urządzenia. Znany jest też przypadek kiedy zamieniono biuro konstrukcyjne przy Fabryce Obrabiarek Specjalnych WIEPOFAMA na biuro projektów. Do zadań biura projektów należało także „pilnowanie” aby tworzona dokumentacja była zgodna z przepisami i obowiązującymi normami oraz wszelkie uzgodnienia z urzędami, a także z rzeczoznawcami. Przeprowadzano w biurach wiele analiz i studiów wykonalności. Częstymi opracowaniami były Założenia Techniczno–Ekonomiczne (ZTE), odpowiednik dzisiejszego biznesplanu, które również w tamtym czasie trzeba było złożyć w banku dla uzyskania kredytu na inwestycję. Oczywiście wszystkie biura były państwowe.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (46/47) Lipiec-sierpień 2011
Mille Miglia to nie tylko wyjątkowa impreza dla miłośników sportu i dawnej techniki samochodowej. Podczas jej trwania często prezentowane są najnowsze modele firm budujących, często bardzo niszowe i kosztowne samochody. W tym roku na terenie Museo Mille Miglia najnowszy model samochodu drogowego prezentował McLaren. Już sama nazwa MP4-12C pozwalała oczekiwać jedynych w swoim rodzaju doznań, szczególnie dla osób śledzących technologie stosowane w Formule 1.
Ryszard Romanowski
Jeszcze przed dotarciem do ekspozycji powróciły wspomnienia o dawnych kierowcach z antypodów, którzy zmienili oblicze wyścigów samochodowych na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Bruce Leslie McLaren urodził się w nowozelandzkim Auckland 30 sierpnia 1937r. Jako że w wyniku wypadku od najmłodszych lat cierpiał na niedowład nogi nie mógł odnosić większych sukcesów w tradycyjnych zabawach sportowych. Za to od najmłodszych lat przejawiał niezwykły talent w prowadzeniu pojazdów mechanicznych. Pilnie też śledził prace w warsztacie samochodowym ojca. Już jako nastolatek dostał w prezencie mutację starego Austina 7, z którego zbudował wyścigówkę. Okazało się, że bez trudu wygrywał w lokalnych wyścigach z pozornie szybszymi samochodami. Niebawem trafił do Formuły 2, w czasach gdy jeździła ona razem z samochodami Formuły 1. Bruce nie miał kompleksów i często pokonywał bardziej uznanych konkurentów, przyjeżdżając w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Przez wiele lat związany był z brytyjskim Cooperem, nawet gdy w 1963 roku założył własną firmę.
Spoilery i kompozyty
Mniej więcej w tych samych latach na europejskie tory trafiło dwóch kolejnych nowozelandczyków: Jack Brabham i Denis Hulme. Co ciekawe, obaj również zaczęli budować własne samochody. Hume szybko się zraził. Brabham, zwany Black Jackiem, zdołał stworzyć wyścigową potęgę, jednak nie aż taką jak Bruce. Zanim doszło do zdominowania przez McLarena Formuly-1, i osiągnięcia większej ilości zwycięstw niż Ferrari, razem z Brabhamem postanowili powalczyć w Ameryce przygotowując samochody do serii Can-Am. Wyścigi te były wówczas najszybszymi na świecie. Mimo wysiłków władz sportowych, starających się regulaminami technicznymi ograniczyć moce silników, samochody często osiągały 1000 KM.
W latach 1967-1972 rzadko udawało się wygrywać amerykanom. Can-Am zdominowały McLareny. Niebawem miało stać się podobnie w Formule-1. Bruce konstruował, testował i przyciągał najlepszych konstruktorów i kierowców. Być może pracował zbyt intensywnie. Zginął 2 czerwca 1970 roku, podczas testów na torze Goodwood. Urwany spoiler pozbawił samochód docisku i doszło do uderzenia bolidu w stalową konstrukcję trybuny.
Zabrakło założyciela i szefa ale firma działała dalej dostarczając coraz to nowych konstrukcji, zwykle stanowiących ścisłą czołówkę każdego wyścigu.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (46/47) Lipiec-sierpień 2011
Podczas procesu projektowania tworzone są zarówno elementy, które mają być niemodyfikowalne jak również takie, gdzie zależy nam na łatwych zmianach wymiarów i konfiguracji. Taką funkcjonalność daje zastosowanie parametryzacji konstrukcji. Pojęcie to oznacza wykorzystanie do sterowania konstrukcją pewnych parametrów. Mogą nimi być zarówno wymiary elementu (np. długość, szerokość, rozstaw otworów, średnica itp.), jego właściwości fizyczne (np. masa, objętość, pole powierzchni itp.) jak również dodatkowe informacje zawarte w pliku (np. kolor, kategoria itp.).
Bernard Pacula
Do tworzenia powiązań parametrycznych, czyli zależności pomiędzy poszczególnymi parametrami można wykorzystywać wewnętrzne narzędzia zawarte w programie CAD, jak również tworzyć je poprzez wykorzystanie programu Excel z pakietu MS Office. Rozwiązanie wykorzystujące arkusz kalkulacyjny jest bardziej uniwersalne, gdyż osoby nie mające doświadczenia w pracy w aplikacji CAD mogą w prosty sposób zmieniać parametry, a możliwość umieszczenia w przejrzysty sposób opisów umożliwia łatwą orientację w utworzonych zależnościach. Opracowanie takiego arkusza już na etapie koncepcji przed wykonaniem modelu daje możliwość wykorzystania go w dowolnym programie CAD, a więc jest rozwiązaniem uniwersalnym. Wadą jest to, iż potrzebna jest dodatkowa licencja na program MS Excel.
Parametryzacja może być stosowana na każdym etapie tworzenia projektu, począwszy od tworzenia zależności wewnątrz profilu, z którego budowany jest model, przez łączenie wymiarów będących wynikami poszczególnych operacji, a skończywszy na wykorzystaniu parametrów ustalanych w środowisku złożeń czy odniesieniach do właściwości dodatkowych elementów. Chcąc mieć pewność, iż tworzone zależności i sterowane wymiary będą poprawnie interpretowane przez program CAD należy przestrzegać odpowiedniej kolejności postępowania (w celu uniknięcia najczęstszych błędów jakie mogą się pojawić).
Kolejność postępowania przy parametryzacji profili zawsze powinna być następująca:
W sytuacji, gdy nie zostanie zachowana powyższa kolejność, a wymiary są nadawane i zmieniane zanim zostaną utworzone relacje geometryczne, pojawiają się problemy związane z niezamierzoną i nieprzewidywalną zmianą geometrii. Przyczyną jest fakt, iż system nie posiada w pełni zdefiniowanych zależności w profilu. Z tego powodu, chcąc mieć pewność, iż parametryzacja będzie przebiegała poprawnie, taki profil musi zostać w pełni zdefiniowany. Jeśli to zostanie pominięte, podczas wiązania elementów w złożeniu i ustawieniu zależności pomiędzy ich wymiarami, może się okazać iż jakaś część zniknie z okna graficznego (pozostając cały czas na drzewku), gdyż – w skrajnym przypadku – jej geometria nie będzie prawidłowa. Podczas jej edycji występować będą same błędne operacje, gdyż pierwszy profil, na którym wszystkie kolejne kroki bazowały, zostanie błędnie zmodyfikowany. Oczywiście, może wystąpić tylko błąd częściowy, zmieniający geometrię tak, iż po zmianie nie spełnia ona oczekiwanych wymagań, a co za tym idzie – inne elementy złożenia powiązane z tą geometrią (np. poprzez kopię Inter-Part) również będą posiadały błędne kształty. Widać więc po tym, iż warto spędzić trochę więcej czasu nad poprawnym zdefiniowaniem przynajmniej tych profili, które mają być parametryzowane.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (46/47) Lipiec-sierpień 2011
W poszukiwaniu tematu do kolejnego artykułu, ale nie tylko, zaglądam czasami na fora internetowe poświęcone tematyce CAD. Na jednym z nich trafiłem na wątek dotyczący automatycznego wstawiania elementów w zadanych punktach, ale jak pisze forumowicz: „…sęk tylko w tym, że te punkty zawieszone są w przestrzeni, więc User Pattern jako tako odpada. Trochę nie chce mi się wierzyć, że Kaśka* nie ma na to rozwiązania.” Pomyślałem: moja Kaśka, mój problem, i zacząłem drążyć temat. Co z tego wyszło?
Andrzej Wełyczko
Automatyczne wstawianie i pozycjonowanie elementów w przestrzeni oznacza zastosowanie czegoś więcej niż tylko zwykły Pattern czy nawet User Pattern, bo te polecenia działają tylko dla punktów zdefiniowanych na płaszczyźnie. Tu jest potrzebny Knowledge Pattern! Żeby zagadnienia za bardzo nie komplikować spróbujmy rozważyć model łańcucha napędowego. To prawda, że model łańcucha jest płaski, ale położenie każdego ogniwa jest określone przez dwa punkty, bo każde ma dwa punkty obrotu położone na zadanej krzywej. Można powiedzieć, że jeden punkt ustala położenie ogniwa w przestrzeni (tu: na płaszczyźnie), a drugi – jego pozycjonowanie (kąt z zadanym elementem odniesienia).
Zanim jednak zaczniemy wstawiać (powielać) wymagany element konstrukcyjny trzeba odpowiedzieć na pytanie: w jaki sposób automatycznie zdefiniować elementy pomocnicze (punkty, linie, płaszczyzny, itd.), które (w kolejnym etapie) posłużą jako elementy odniesienia do wstawienia i orientacji w przestrzeni? Czyli, wracając do modelu łańcucha, jak określić położenie osi wszystkich ogniw dla zadanej krzywej łańcucha i podziałki?
Załóżmy dla uproszczenia, że budujemy model łańcucha jako jedną część (CATPart), a nie „składamy” łańcucha z wielu części (czyli jako CATProduct). Takie założenie nie zmienia koncepcji rozwiązania, choć muszę przyznać, że trochę to rozwiązanie upraszcza. Zaczynamy od zestawu parametrów początkowych łańcucha (Rys. 1): podziałka (Pitch), średnice kół (D1 i D2) oraz odległość osi (A). Potem kontur (na przykład Sketch.1), którego wymiary są powiązane odpowiednimi formułami z parametrami początkowymi. Na tym konturze zdefiniowałem także punkt „początkowy” (tu: Extremum.1), który określa położenie jednej osi pierwszego ogniwa.
W jaki sposób z takiego modelu początkowego otrzymać gotowy („inteligentny”) model łańcucha? Moim zdaniem zadanie trzeba „rozbić” na mniejsze i w związku z tym łatwiejsze do rozwiązania kroki:
1. Ustalenie liczby segmentów łańcucha.
• Liczba segmentów łańcucha musi być parzysta.
2. Definicja równomiernie rozmieszczonych punktów na krzywej Sketch.1.
• Punkty wyznaczają położenie osi kolejnych ogniw łańcucha.
• Każde ogniwo (segment) musi być „zaczepione” w dwóch sąsiadujących punktach.
• Krzywa Sketch.1 jest zamknięta i dlatego w przypadku ogólnym ostatnie ogniwo ma długość inną niż zadana podziałka.
3. Poszukiwanie optymalnej wartości parametru A, czyli takiej, dla której długość ostatniego ogniwa jest równa zadanej podziałce łańcucha.
4. Definicja segmentów łańcucha.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (46/47) Lipiec-sierpień 2011
*CATIA
Według BCC Research wielkość rynku amerykańskiego specjalistycznych tworzyw stosowanych w medycynie osiągnie 1,5 mln ton w 2011 roku. Jeszcze pod koniec roku 2006 rynek ten szacowano na 1,22 mln ton. Rynek tworzyw dla medycyny rośnie więc w tempie około 4,4% rocznie. Analitycy BCC zauważają że jedną z bardziej dynamicznie rozwijających się grup w tworzywach dla medycyny są termoplasty. Tempo wzrostu tych tworzyw w USA plasuje się na poziomie 5,7 % rocznie. Równie ciekawie wygląda wzrost zastosowania tej grupy tworzyw w Europie. Zgodnie z wyliczeniami magazynu Kunststoff Trends, w samych Niemczech do produkcji urządzeń medycznych wykorzystano ok. 12 tys. ton tworzyw sztucznych. Globalnie natomiast było to już ok. 1,8 mln ton tworzyw. Według europejskiego stowarzyszenia przemysłu medycznego,(Eucomed) prognozowana wartość światowego rynku technologii medycznych wynosi obecnie 184 mld euro, z czego 80 mld euro przypada na Stany Zjednoczone, 55 mld euro na Europę, a 20 mld euro na Japonię. Jednym z najszybciej rozwijających się regionów w tej branży jest właśnie rynek europejski.
Jakub Kieszek
Ciężko dziś wyobrazić sobie funkcjonowanie nowoczesnej służby zdrowia bez produktów medycznych z tworzyw sztucznych, takich jak jednorazowe strzykawki, pojemniki na krew, rękawiczki ochronne, czy sztuczne zastawki serca.
W dzisiejszych czasach tworzywa sztuczne stały się motorem postępu w medycynie. Ze względu na ich nieograniczoną wszechstronność przełomowe osiągnięcia medycyny, które jeszcze przed 50 laty były czymś niewyobrażalnym, postrzegane są dziś niemal jako coś oczywistego. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że są one obecne w medycynie stosunkowo od niedawna. Dopiero w połowie ubiegłego stulecia lekarze zaczęli wykorzystywać je do wytwarzania implantów wszczepianych do organizmu człowieka. Z biegiem czasu odkryto jednak prawdziwy potencjał tworzyw sztucznych.
Obecnie polimery specjalne są stosowane w technologii medycznej na dużą skalę. Używane są do produkcji implantów ortopedycznych, które służą do wyprostowywania, wzmacniania np. ściany jamy brzusznej, korekty deformacji np. ostrogi kości piętowej czy poprawiania ruchomości stawów np. w obrębie stawu biodrowego.
Protezy z tworzyw sztucznych pomagają w przywróceniu normalnej pracy serca, nerek, uszu czy oczu. Mogą zastępować części ciała oraz spełniać ich podstawowe funkcje. Wytwarzane z tworzywa sztucznego kapsułki na lekarstwa rozpuszczają się z określoną prędkością i uwalniają we właściwym czasie odpowiednią dawkę substancji czynnych. Tworzywa pomagają także w udrażnianiu naczyń krwionośnych.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 7/8 (46/47) Lipiec-sierpień 2011
Specjalistyczny portal inżynierski dla osób zaangażowanych w tworzenie produktów – maszyn, urządzeń, mechanizmów, podzespołów, części, elementów itd. – od koncepcji do ostatecznego wykonania.