24 kwietnia 2024


Należy jednak pamiętać, że sporo wiekopomnych konstrukcji miało swoje początki w nędznych warunkach, powstawały po godzinach pracy zarobkowej i niezależnie od niej. Prawdziwi zapaleńcy nie czekali na dotacje czy sprzyjające warunki ekonomiczne tylko działali – realizowali odważnie swoje plany. A co powinno cechować dobrego projektanta czy konstruktora dzisiaj, w naszej trudnej sytuacji? Wygląda na to, że to samo, co w każdych czasach.

Bartłomiej Kasprzyk: „– Dobry konstruktor to taki, który, wszędzie podpatruje rozwiązania, i potem je przetwarza do swoich projektów, bo wiele rozwiązań już zostało wymyślonych i trzeba je tylko umiejętnie przerobić, by dopasować do swoich potrzeb, szczególnie mam tu na myśli standardowe projekty. Być może w jakichś nowatorskich projektach trzeba wymyślać coś nowego, ale przecież są już wypróbowane i sprawdzone od lat rozwiązania i trzeba je stosować, a szczególnie młodym konstruktorom, wydaje się że muszą wymyślić coś nowego, bo jak zastosują stare rozwiązanie to nie są niczego warci!”.

Inżynier Marcin Szcześniak podaje bardziej uniwersalną receptę: „– Aby być w swoim zawodzie dobrym (konstruktorem, lekarzem, prawnikiem, handlowcem, stolarzem, murarzem…) trzeba przede wszystkim chcieć ten zawód wykonywać, mieć po temu predyspozycje, interesować się tym, co się ma robić, pogłębiać swoją wiedzę niezależnie od programu studiów lub zadań zawodowych.”

Trzeba chcieć wykonywać swoją pracę – tylko tyle i aż tyle...

Człowiek miał zawsze wielką radość z tworzenia. Widać to od najmłodszych już lat – dzieci rysujące proste obrazki, nieśmiałe próby literackie starszych, przeróbki używanych rzeczy, eksperymenty i doświadczenia przeprowadzane w domach, czy na podwórkach. Zrobiłem coś nowego, coś dałem z siebie – myśli wtedy zadowolony kandydat na przyszłego twórcę.

Później skutecznie jest to tłumione przez przymusową edukację, gdzie króluje sztampa, schemat i brak polotu. Ale nie tylko to. Dzisiaj nie ma już prawie ducha służby, jest za to postawa roszczeniowa. Nie ma woli praktykowania i terminowania u mistrzów (o tych też już coraz trudniej), są za to wysokie żądania „na wejście”. Rozbudzane ambicje – najczęściej bez żadnych podstaw – to konsekwencja odrzucenia autorytetów, a brak możliwości realizowania tych ambicji prowadzi do frustracji.

Niniejszą publikacją chcemy rozpocząć dyskusję o konstruowaniu i projektowaniu – jako szeroko pojętej działalności ludzkiej; o jej perspektywach (zwłaszcza w Polsce), motywacjach podejmowania tej drogi zawodowej, o jej istocie i charakterze. Zapraszamy do dzielenia się swoimi przemyśleniami, do dyskusji, do polemiki z prezentowanymi treściami, ufając, że przyczyni się ona, jak i nasz periodyk, do podejmowania dobrych inicjatyw w przyszłości, pobudzi do działania, a dla wszystkich Czytelników będzie ciekawa i owocna.


Prosimy o kontakt mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Kiedyś mówiono, że każdy żołnierz nosi w plecaku buławę marszałkowską. Jeszcze małe dzieci na podwórku chcą dowodzić, decydować. Po przejściu przez system edukacyjny młody człowiek nie chce już dowodzić – jego szczyt marzeń, to żeby go zatrudniła jakaś „dobra” firma. System tworzy więc wyrobników, a nie aktywnych twórców.

Aby nastąpił postęp technologiczny ludziom potrzebna jest wolność – by eksperymentować, poszukiwać, odkrywać, kreować. Brak wolności spycha społeczeństwo do poziomu barbarzyństwa.

Bo wolność jest twórcza. Jeśli system jest anty-twórczy, egalitarystyczny, niszczący inicjatywę – to znaczy, że jest zniewalający. Trudno oczywiście walczyć z całym systemem od razu, ale można zacząć od własnego podwórka – tj. samemu nie dać się zniewolić. Nie dać się wcisnąć w przygotowaną foremkę. Chociaż tyle. A więc przede wszystkim rozwijać talenty twórcze. Zachować przy tym niezależność myślenia, korzystać ze sprawdzonych wzorów postępowania i wytrwale podążać swoją drogą.


Przemysław Zbierski

Dziękuję wszystkim, którzy napisali do nas i pomogli
w przygotowaniu tego artykułu.

 

artykuł pochodzi z wydania 7/8 (22/23) lipiec-sierpień 2009