Jednym z problemów w konstrukcji bezzałogowych statków podwodnych jest ich poruszanie się na akwenach płytkich, zanieczyszczonych, a do tego z nieprzewidywalnymi prądami. Takich miejsc jest wiele w oceanach i dlatego amerykańska marynarka od lat stara się opracować odpowiedni sprzęt.
Ostatnie, zainspirowane przez ryby z gatunku wargaczy rozwiązanie, w ramach projektu WANDA, wydaje się bardzo obiecujące. Zastosowano cztery płetwy boczne, działające jak pletwy piersiowe ryb. Dwie z nich umieszczono z przodu kadłuba, a dwie na rufie. Czujniki dostosowują ich ruchy do panujących warunków, mierząc prędkości przepływu i występujące opory. Zastosowano biochemiczny system pomiarowy. W efekcie statek potrafi operować przy bardzo niskiej prędkości i precyzyjnie utrzymywać pozycję. Doskonale radzi sobie na płytkich i zaśmieconych wodach. Jego modułowa konstrukcja pozwala na szeroki zakres konfiguracji.