23 kwietnia 2024


prowadnice-kontenerow-zamodelowane_sEtap ofertowy – to wtedy powstaje pierwszy pomysł statku i szacunek kosztów jego budowy. To ok. 20-30 rysunków/dokumentów i pierwszy plan przedsięwzięcia.
Etap kontraktowy – powstaje dokumentacja, która opisuje statek dokładniej. Podstawowe dokumenty tego etapu stanowią załącznik do kontraktu, definiują parametry kontraktowe, gwarantowane prze stocznię. To ok. 50-80 rysunków/dokumentów.
Etap projektu technicznego – dokumentacja opisująca statek dokładniej, podlegająca zatwierdzeniu przez armatora, towarzystwo klasyfikacyjne, władze bandery danego kraju, władze kanałów, itd. stabilizator_sTo ok. 200-300 rysunków/dokumentów.
Etap projektu roboczego – to zależnie od stoczni i typu statku, parę tysięcy rysunków, na podstawie których pracuje bezpośredni wykonawca.
I wreszcie etap dokumentacji zdawczej – to dokumentacja przedstawiająca statek tak, jak został zbudowany, z wszystkimi zmianami wprowadzonymi w trakcie budowy. Zakres tej dokumentacji na ogół odpowiada zakresowi dokumentacji projektu technicznego. Z tą dokumentacją statek odpływa ze stoczni.

– W latach 70-tych, kiedy zaczynał Pan swoją pracę, projektowanie wyglądało trochę inaczej Dziś, mając coraz doskonalsze narzędzia, pracuje się o wiele szybciej.

– Zasadnicza zmiana wiąże się oczywiście z powszechną komputeryzacją. To nie tylko obliczenia, ale również dostęp do informacji producentów urządzeń, czy komunikacja z całym światem, z komputera na biurku.
Kiedy zaczynałem pracę przemysł okrętowy miał jeden komputer, Eliott, ulokowany w ośrodku obliczeniowym Stoczni Gdańskiej. Zajmował spore klimatyzowane pomieszczenia, wymagał obsługi przez zespół techników. Nie pamiętam już mocy obliczeniowej ale jako ciekawostkę podam, że pamięć 4 MB, na taśmie magnetycznej, miał wielkości lodówki 250 l. Dane wprowadzało się na perforowanej taśmie papierowej, wynik na wydruku i taśmie papierowej. IMG_1203_sStoczniowe biuro dysponowało kalkulatorami mechanicznymi, z napędem elektrycznym, wszystko to było mocno hałaśliwe. Potem pojawił się bułgarski kalkulator elektroniczny i wreszcie minikomputery, kolejno Compucorp, Hewlet Packard i Wang. Prawdziwe upowszechnienie komputerów w stoczni to początek lat 90. Komputer pojawił się wtedy na każdym biurku.
Co ciekawe, pracochłonność wykonywania samego projektu nie zmalała drastycznie wraz z wprowadzeniem komputerów – znacząco wzrosły bowiem wymagania dotyczące ilości wykonywanych obliczeń. Jednym z przykładów są obliczenia stateczności i niezatapialności statku uszkodzonego. MES---model-statku_sPrzepisy te weszły w życie w 1994 roku, wymagają obliczeń setek stanów awaryjnych. Bez komputera i specjalistycznego oprogramowania, jest to niemożliwe. Podobnie wygląda sytuacja z obliczeniami wytrzymałości.
Odrębnym tematem jest wprowadzanie zmian do dokumentacji – kiedyś to ciągłe poprawianie tuszem rysunków na kalce było zmorą. Teraz jest to bardzo proste.
Reasumując, cała dokumentacja jest teraz wykonywana w wersji elektronicznej. Elektronicznie jest też przesyłana do zatwierdzenia i elektronicznie jest zwracana z pieczątka zatwierdzającą. Elektroniczne jest również archiwum, zajmujące kiedyś w wersji papierowej + kalki, spore pomieszczenia.
Ważnym w projektowaniu elementem jest możliwość szybkiego przeanalizowania różnych wersji projektu, jego optymalizacji. Również standaryzacja węzłów konstrukcyjnych.

– Współczesny konstruktor, pracujący w biurze projektowym, działa w odpowiedzi na konkretne zlecenie. Na ile miał Pan w swojej pracy możliwość realizowania własnych pomysłów?

– Myślę, że najpierw należy odróżnić konstruktora od projektanta. Projektant tworzy jakąś koncepcję statku, projektanci różnych specjalności rozwijają twórczo tą koncepcję, każdy w swojej branży. Konstruktor rozwija to wszystko w rysunki wykonawcze, co nie oznacza, że nie pracuje twórczo. Projekt techniczny statku, z konieczności zawiera wiele uproszczeń, które trzeba uściślić na etapie projektu roboczego.
projektant_sNa ile mogłem realizować swoje pomysły? To zależało od tego jak armator formułował założenia do projektu. Mogło to być np: „kontenerowiec 1500 TEU, 20 węzłów”, albo „statek taki jak..... ale szerszy szybszy, i 200 TEU więcej”. Czy wreszcie, jak w przypadku B201, krótka specyfikacja statku i szkic z ilością pokładów, usytuowaniem nadbudówki i siłowni, miejscami na ładunek kontenerów.
W każdym z tych przypadków projektowanie wygląda inaczej ale stworzenie z tych krótkich założeń paru tysięcy rysunków roboczych, a potem statku, to skomplikowane przedsięwzięcie. ...I wciąż dla mnie niezwykle pasjonujące.

– Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Panu jeszcze wielu wyjątkowych konstrukcji.


Z panem Markiem Nowakiem, projektantem statków B201, rozmawiał Przemysław Zbierski
Dziękujemy Szczecińskiej Stoczni Nowa
za udostępnienie materiałów do zilustrowania niniejszego artykułu
fot. Marek Czasnojć, digital-seas.com, Marek Nowak, HSVA, Cezary Spigarski

 

artykuł pochodzi z wydania  6 (21) czerwiec 2009