23 kwietnia 2024


Pełne studium projektowe ma być udostępnione na stronie www.kulesza.pl. Jego realizacja zapewne pozwoliłaby na znaczne poprawienie dawnego rekordu. Tymczasem na stargardzki pas startowy wyjechał motocykl bez osłony aerodynamicznej, tak ważnej w walce z czasem.
Widzowie, chronometrażyści, wzruszony Franciszek Stachewicz i Wojciech Kulesza szykujący się do startu. Poranna próba była bardzo obiecująca, wykazała konieczność przeregulowania gaźnika. Teraz wszyscy czekali w napięciu. Ryk i skulona za kierownicą postać zniknęła za horyzontem. Niestety przejazd był zbyt wolny, tylko trochę ponad 130 km/h.
Za chwilę przejazd w drugą stronę. Ryk silnika i cisza. Urwał się zawór.
Mimo to publiczność nie szczędziła braw.
– Fajnie było? Spotkamy się za rok.  Podczas pierwszego przejazdu były problemy techniczne z manetką, musiałem prowadzić jedną ręką. Później urwał się zawór. Przykro mi. Rano gaźnik był ustawiony zbyt ubogo. Przeregulowaliśmy i miało być lepiej – opowiadał kibicom pan Wojciech. Zabrakło pieniędzy i wsparcia technicznego. – Będziemy próbować jeszcze raz, nie dopisało szczęście – komentował pan Franciszek.

Instytut mentalności
Gdy rekordowy Junak ustawiany był na przyczepce, udało mi się przeprowadzić krótką rozmowę z jego konstruktorem i kierowcą
— Czy autor obowiązującego nadal rekordu, pan Franciszek nie chciał zasiąść za kierownicą?
— Ja jestem lżejszy, a poza tym Franek jest trochę starszy.
— Byłem na czeskich wyścigach weteranów. Wyglądało to zupełnie inaczej niż tutaj, gdzie bije się polski rekord na polskim motocyklu. junak-033_portret_sNamioty, ciężarówki, sponsorzy, mechanicy, hamownie, słowem jak na najbardziej poważnym Grand Prix.
— Spotkaliśmy się tutaj dzięki Stowarzyszeniu Miłośników i Posiadaczy Motocykla Junak SFM. Motocykl nigdy nie był na hamowni, a my nigdy nie mieliśmy sponsora. Na razie wystarcza nam życzliwe zainteresowanie. Przed dzisiejszą próbą nie udało się nawet sprawdzić motocykla. Gdy próbowałem  przejechać się na nieużywanej drodze przy lotnisku, w okolicach Gdańska, wybuchła cała afera.  Wyskoczyli jacyś strażnicy, co najmniej jakbyśmy byli przestępcami. Później koledzy motocykliści proponowali abym wyruszył w ich eskorcie na nocne jazdy. Niestety mój motocykl jest zbyt charakterystyczny i każdy policjant wie gdzie go szukać. Efektem braku prób są niespodzianki. Okazało się, że silnik musi nadrabiać obrotami bo oryginalna skrzynia biegów jest źle zestopniowana. Franek nie mógł sobie przypomnieć czy wyczynowe wersje Junaka miały inne skrzynie. W końcu minęło pół wieku, a dokumentacji nie ma. Okazało się, że miały. W ostatniej chwili trzeba było zakładać dużą zębatkę napędzaną aby choć trochę dostosować przełożenia do silnika.
— Pracował pan w biurach projektowych i zakładach doświadczalnych w czasach, gdy Polska była drugim na świecie producentem motocykli. Przez cały czas związany pan był ze sportem motocyklowym budując różne maszyny. W końcu przeżył pan upadek polskiego przemysłu. Czy druga potęga świata mogła tak po prostu zniknąć bez śladu? 
— Z wykształcenia jestem fachowcem od sportowych motocykli ale moja praca w kraju nikomu nie była potrzebna. Jak zaczynałem studia było pięć fabryk, a więc mogłem mieć nadzieję. Jak kończyłem została jedna.
Bronię swojej tezy o błędzie zaniechania. Zawodnicy marzyli o sprzęcie zagranicznym i Polski Związek Motorowy wolał zakupy dewizowe niż inwestycje w polską myśl techniczną.
W biurach konstrukcyjnych obowiązywała zasada, że kierownik wie najlepiej co będzie dobre. Władze twierdziły również, że inżynier, o jakiej specjalności by nie był, sprawdzi się w każdej branży. Głównym konstruktorem Zakładu Doświadczalnego zajmującego się motocyklami był swego czasu inżynier rolnik, który nie miał nawet motocyklowego prawa jazdy. Likwidowano fabryki motocykli, a delegacje ze zjednoczenia jeździły do Japonii licząc na licencję Yamahy. Wiąże się z tym kilka, śmiesznych z perspektywy czasu, sytuacji. Gdy odwiedził zakład jeden z dyrektorów Yamahy, urządzono pełną galę aby zaprezentować mu motocykl. Nasi dyrektorzy w garniturach stali z boku i nie mogli się nadziwić, że również wystrojony w elegancki garnitur Japończyk nagle podwija spodnie, zdejmuje motocykl z nóżki, odpala i jedzie. Nikt z naszej kadry kierowniczej nie umiał jeździć motocyklem.

junak-091

Po chwili gość wrócił, odstawił maszynę i stwierdził, ze kick starter czyli tzw. kopka jest nie ergonomiczna. Powinna mieć przegub na dole, a nie w górnej części dźwigni. Od dziesięciu lat nasi inżynierowie zwracali na to uwagę, ale dyrekcja konsekwentnie wnioski odrzucała. Po wyjeździe Japończyka natychmiast nakazano przekonstruować dźwignię. Jednak najlepsze miało dopiero nastąpić. Okazało się, że dla Yamahy wzajemne wizyty wcale nie miały skończyć się sprzedażą licencji. Efektem było otwarcie instytutu do spraw studiów nad mentalnością Słowian...
junak-109_sNasi sąsiedzi z dawnego bloku wschodniego jakoś inaczej podchodzą do własnych konstrukcji. W Czechach Jawy i Eso to pielęgnowane świętości, podobnie jak w Niemczech MZ, AWO i poczciwe Simsony. Tymczasem my, robimy wrażenie jakbyśmy się wstydzili własnych konstrukcji. Przecież projekt Junaka był jednym z najciekawszych w latach pięćdziesiątych, nie wspominając skutera Osa czy całej serii WSK. Teraz oprócz grupy zapaleńców wszyscy starają się o nich zapomnieć. Nasi sąsiedzi bez trudu zamykają trasy uliczne aby urządzić wyścigi weteranów. Cieszą się z tego okoliczni mieszkańcy i tysiące kibiców. U nas usiłuje się zamknąć nawet jedyny tor wyścigowy w Poznaniu.
Jesteśmy krajem frustratów. Pełnym nie spełnionych inżynierów, przypadkowych dyrektorów i dziwnych filozofów mających oryginalne teorie.
Wzmianek o polskich, całkiem udanych konstrukcjach, nie można znaleźć nawet w dostępnych na rynku encyklopediach. Być może nasze próby zainteresują przyszłych inżynierów.
— Powróćmy do rekordu. Dlaczego motocykl nie miał opisanej w studium projektowym aerodynamicznej osłony?
— Osłona dotarła niedawno i nie mieliśmy już czasu na jej dopasowanie i założenie. Sprawdzimy ją podczas następnej próby. Popracujemy również nad skrzynią biegów.
— Wypada mi tylko życzyć, aby przy następnej próbie padł rekord. Może będzie to magiczne i wymarzone 200 km/h.