Każdej wystawie światowej EXPO towarzyszy zwykle hasło tematyczne. W zeszłym roku, w Saragossie brzmiało „Woda a zrównoważony rozwój”. W 1939 roku, gdy ekspozycje gościł Nowy Jork, ideą przewodnią była wizja świata jutra – „World of Tomorrow”.
Sławomir Łotysz
To, co zaprezentowano na położonych za miastem polach Flushing Meadows, było wizją świata przyszłości, w którym zaawansowana technika byłaby gwarantem szczęścia i dostatku społeczeństw. Firma General Motors na przykład kusiła zwiedzających swoją Futuramą składając tym samym hołd motoryzacji, której w świecie jutra przepowiadano – i słusznie – pozycję wprost wyjątkową. W pawilonie kompanii Westinghouse gości witał robot „Electro”. Nieco toporny kolos wypowiadał zaledwie kilka słów i ... palił papierosa, ale i tak wywoływał ogromne wrażenie. Polska wystawiła między innymi model parowozu aerodynamicznego, oponę z kauczuku syntetycznego i rewolucyjną – ponoć – żarówkę bezpróżniową.
Wystawa a polityka
Koszt urządzenia polskiej ekspozycji w Nowym Jorku przekroczył okrągły milion (ówczesnych) dolarów! Polski pawilon zaprojektowany przez architektów Jana Cybulskiego i Jana Galinowskiego zwracał uwagę formą i wykonaniem. Górująca nad okolicą, wysoka na ponad 40 metrów wieża o konstrukcji szkieletowej, pokryta była płytami z brązu. Wchodzących do pawilonu witał, a według niektórych – straszył, Władysław Jagiełło na koniu z dwoma nagimi mieczami.
Wystawę otwarto 30 kwietnia 1939 roku. Kilka ekspozycji narodowych uruchomiono później. W przypadku Polski otwarcie pawilonu zaplanowano na 3 maja. Połączenie tej uroczystości z obchodami święta narodowego było świetnym pomysłem, który pozwolił na przyciągnięcie większej liczby oficjeli, dziennikarzy a także zwykłych gości.
O wyjątkowości wystawy nowojorskiej, w tym również polskiego w niej uczestnictwa, zdecydował późniejszy rozwój sytuacji międzynarodowej. Cztery miesiące po otwarciu ekspozycji wybuchła II Wojna Światowa. Choć powszechnie uważano, że wojna i okupacja wpłynie na decyzję o zamknięciu polskiej wystawy, to stało się jednak inaczej. Po zimowej przerwie w funkcjonowaniu wystawy, w sezonie 1940 polski pawilon otworzył swoje podwoje przyjmując jeszcze więcej gości. Wielu z nich przybywało wiedzionych uczuciem sympatii i solidarności z walczącymi Polakami. Ekspozycję uzupełniono o fotografie z okupowanego kraju. Nie dość, że polski pawilon nie został zamknięty, to jeszcze nasza ekspozycja powiększyła się. Symbolika nie bez znaczenia: przydzielono nam część zlikwidowanego stoiska sowieckiego w Hall of Nations, w centralnym punkcie terenów wystawowych na Flushing Meadows. Rosjanie zabrali z powrotem do kraju nie tylko wszystkie eksponaty, ale również zdemontowany pawilon razem z górującą nad nim gigantyczną statuą. Wykonany z nierdzewnej stali pomnik wyobrażał wprawdzie zwykłego robotnika, ale póki górował nad wystawą (co poniekąd wywoływało oburzenie niektórych Amerykanów) dorobił się przezwiska „Big Joe” co niedwuznacznie nawiązywało do Józefa Stalina.
Jaką wizję świata na tym ogólnym tle jutra przedstawiała nasza ekspozycja? Większość z polskich opracowań na temat naszego udziału w nowojorskiej wystawie koncentruje się na prezentowanej w pawilonie sztuce. Były tam istotnie dzieła wybitne, lecz przecież wśród dziesięciu tysięcy wystawionych tam eksponatów Polska chwaliła się również tym, co miała najlepszego w dziedzinie przemysłu i techniki! Polscy organizatorzy doskonale wpisali się w koncepcję tej wystawy, ale i ogólną ideę wystaw powszechnych. Nie licząc modeli i eksponatów maszyn, urządzeń oraz wyrobów przemysłowych, zaprezentowano ponad 200 oryginalnych wynalazków. I ten fakt, co znamienne, amerykańska prasa owych dni przytaczała zdecydowanie częściej niż informacje o prezentowanych w naszym pawilonie obrazach i ludowych wycinankach.
Goście wchodzący do polskiego pawilonu przez bramę u stóp ogromnej wieży wprowadzani byli najpierw do Sali Honoru (Hall of Honour), w której przedstawiano najbardziej chlubne karty w dziejach Polski. Wprost z tej sali zwiedzający wchodzili do Sali Nauki (Hall of Science) i dalej do Sali Wytwórczości (Hall of Production). Projekt jej aranżacji przygotował architekt Bolesław Przyłuski. Już sam układ pomieszczeń jednoznacznie podkreślał rolę, jaką nauce i technice przypisywano w ówczesnej Polsce. W wielu komentarzach na temat polskiej ekspozycji wyrażano opinie, iż nasz pawilon to doskonałe połączenie tradycji i nowoczesności. Trudno o lepszą promocję ówczesnej Polski, ledwie od dwudziestu lat ponownie obecnej w rodzinie wolnych narodów.
W doborze i opracowaniu eksponatów do obu wspomnianych sal aktywnie uczestniczyło warszawskie Muzeum Techniki i Przemysłu. Urządzenie mierzącej ponad 200 metrów kwadratowych Sali Nauki było w całości dziełem tego Muzeum. Wystawiono tu m. in. 13 tablic o powierzchni przekraczającej 3 metry kwadratowe każda i zatytułowanych kolejno: Matematyka, Astronomia, Fizyka, Promieniotwórczość, Chemia, Przyroda, Medycyna, Aeronautyka, Inżynieria, Archeologia. W Sali Wytwórczości umieszczono 14 dziewięciometrowych tablic, również przygotowanych w Muzeum Techniki i Przemysłu, o następującej tematyce: węgiel, sól, hutnictwo żelaza i cynku, przetwórstwo metali, elektrotechnika, chemikalia, szkło i ceramika, cukier, spirytus, nasiona, włókno, wyroby mięsne, drewno i papier. Tablice cieszyły się sporym uznaniem. Podkreślano syntetyczny i zwięzły sposób, w jaki prezentowały osiągnięcia Polski w poszczególnych dziedzinach.
- start
- Poprzedni artykuł
- 1
- 2
- 3
- Następny artykuł
- koniec