(felieton)
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich, dzień, który już każdy z nas zna od kołyski – śpiewały Czerwone Gitary przed laty. Ale to było dawno, w zamierzchłych czasach względnej homogeniczności naszego społeczeństwa. Teraz, w dobie ubogacania multi-kulti już nie każdy wie, co to za dzień, i na pewno nie od kołyski.
Tomasz Gerard
Wygląda jednak na to, że zdaniem rozmaitych podmiotów, dzierżących władzę w naszej ojczyźnie, za dużo jeszcze osób wykazuje się znajomością wstecznych zabobonów. Nieoceniony w takich wypadkach Związek Nauczycielstwa Polskiego, który ma monopol na edukowanie społeczeństwa, stara się więc zaradzić tej strasznej sytuacji. Oto organ prasowy ZNP „Głos Nauczycielski” radzi jak zadbać o ograniczenie religijnej oprawy świąt. Jak czytamy w jednym z artykułów listopadowego wydania, zamiast obchodzenia świąt religijnych lepiej zorganizować zajęcia integracyjne lub twórcze, wokół tematyki zimy. A jeśli świąteczne dekorowanie szkoły i klasy, to z udziałem symboli różnych religii. Interesująca dla dzieci może być też informacja, że w afrykańskiej diasporze świata zachodniego obchodzone jest tygodniowe święto Kwanzaa...
Piosenka Czerwonych Gitar, jak to w muzyce rock and roll jest w zwyczaju, miała być neutralna światopoglądowo, mimo to jednak niosła przesłanie, że w Wigilię Bożego Narodzenia jest pięknie. To prawda, że gdyby ludzie zachowywali się tak jak przy stole wigilijnym – także w inne dni w roku, to świat nasz wyglądałby inaczej. Gdyby taka bomba życzliwych uczuć, serdeczności, wzajemnej sympatii wybuchała co dzień... No właśnie, gdyby. Do tego trzeba jednak wierzyć, że to, co się wydarzyło w Betlejem dwa tysiące lat temu to najprawdziwsza prawda i że stało się to właśnie po to, abyśmy byli naprawdę szczęśliwi. A z tą wiarą, jak się okazuje, jest krucho i nie tylko u nas.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 12 (135) grudzień 2018