(komentarz gospodarczy)
Państwo ochoczo tworzy przepisy, które utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej, jak skomplikowany system fiskalny, wysokie opodatkowanie i oskładkowanie, systemy koncesyjne, regulacje środowiskowe czy dotyczące bezpieczeństwa, prawo pracy. W rezultacie prowadzenie biznesu staje się coraz bardziej trudne i nieprzewidywalne. Wtedy państwo z łaski próbuje wprowadzać różne „ułatwienia”, jak ulgi czy preferencje podatkowe i składkowe, wyłączenia w regulacjach, dotacje itd.
Tomasz Cukiernik
Niektórzy politycy uważają, że należy wspierać duże firmy, bo te – dysponując większym kapitałem – mają większy potencjał inwestycyjny, a także dzięki przewadze skali są bardziej konkurencyjne na rynku. Przeciwnicy twierdzą, że – wręcz przeciwnie – należy pomagać małym firmom. Argumentują to tym, że w przedsiębiorstwach sektora MSP pracuje ponad 2/3 ogólnej liczby Polaków pracujących w sektorze przedsiębiorstw i wytwarzają one 2/3 wartości dodanej brutto wytworzonej przez wszystkie przedsiębiorstwa.
Już na samym początku tzw. transformacji ustrojowej z myślą głównie o inwestorach zagranicznych w całej Polsce potworzono specjalne strefy ekonomiczne, gdzie prowadzenie biznesu jest tańsze. I rzeczywiście wiele takich stref szybko się rozwinęło (kosztem pozostałej części kraju). Potem, najczęściej na szczeblu samorządowym, zaczęto tworzyć różnego typu parki przemysłowe czy inne obszary gospodarcze, w ramach których oferowano przedsiębiorcom ulgi podatkowe czy dodatkowe usługi. Równocześnie państwo tworzyło systemy pomocowe dla firm (często zagranicznych), co rozszerzono na absurdalną skalę po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy w ramach unijnych funduszy zaczęto dotować wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 10 (145) październik 2019