Jakby na przekór globalnym trendom, sztandarowy zakład Mercedesa w Sindelfingen, produkujący 400 tys. aut rocznie, zamierza zatrudnić więcej pracowników, którzy zastąpią część robotów na liniach produkcyjnych.
Zdaniem Markusa Schaefera, kierownika produkcji, roboty nie radzą sobie z rosnącym stopniem indywidualizacji i wielością wariantów, w których oferowane są auta. Dla przykładu, limuzyna klasy S jest dostępna w różnych opcjach wyposażenia, obejmujących m. in. wykończenie wnętrza z włókien węglowych, uchwyty na napoje z funkcją podgrzewania i chłodzenia, felgi czy cztery rodzaje nakrętek od zaworów opon. Wymaga to elastyczności w działaniu i zdolności adaptacyjnych. Właśnie na tym polu pracownicy mają przewagę nad robotami.
Mercedes dąży także do zmniejszenia ilości czasu potrzebnego na wyprodukowanie jednego auta z 61 do 30 godzin. Do tego celu ma służyć wdrożenie koncepcji robot farming, w ramach której pracownicy będą wyposażeni w zestaw mniejszych i lżejszych maszyn. Praca ludzi i mniejszych robotów ma zastąpić duże roboty przemysłowe. Wszystko po to, by zachować zalety robotów – ich niezawodność i powtarzalność, a jednocześnie zyskać przewagę w szybkości, z jaką będzie możliwe wdrażanie nowych technologii.