Budowa ciągnika elektrycznego z zasilaniem falownikowym umożliwia pracę z automatycznym śledzeniem obciążenia tego silnika, czyli dostosowywania prędkości jazdy, w procesie skrawania, z maksymalna prędkością. A więc w zależności od warunków górniczych, jakie w danej ścianie istnieją, możemy tę prędkość dostosowywać automatycznie. I to może być w jednej ścianie 10 m/min, ale przy łatwiejszych warunkach może to być i 20 m/min.
— Konkurujemy ze wszystkimi najważniejszymi w branży: Joy, Eickhoff, DBT. I w żadnym razie tej konkurencji się nie boimy.
Oczywiście, najlepszym poligonem, na którym można sprawdzać maszyny, jest dół kopalni. A najlepiej testować urządzenie w miarę blisko wytwórcy czyli tutaj, na naszym Śląsku, na naszych kopalniach. Tu prototyp można jeszcze doskonalić, poprawiać, żeby — kiedy go wyślemy już tam, na drugą półkulę — nie było już żadnych niespodzianek.

mgr inż. Jan Dziura, kierownik zespołu konstrukcyjnego: – Konkurujemy ze wszystkimi najważniejszymi
w branży: Joy, Eickhoff, DBT. I w żadnym razie tej konkurencji się nie boimy.










— Jak długo trwała praca, jeśli chodzi o projektowanie i konstrukcję prototypu?
— Zaczęliśmy dokładnie rok temu. Zaraz po targach, które były w zeszłym roku, rozpoczęliśmy prace nad tą maszyną. Wiadomo, dokumentacja w pierwszym rzędzie, czyli ta myśl techniczna, wykonana w postaci rysunków, na papierze, a potem samo wykonawstwo, które się zaczęło gdzieś na przełomie lutego, marca, — pierwsze elementy odlewane, które trzeba było uruchomić w pierwszej kolejności, potem następne. Montaż odbywał się w miesiącach wakacyjnych — lipiec,  sierpień — próby, cały system dopuszczeń, wizyty różnych instytutów, które się zajmują dopuszczeniami, a które musiały sprawdzić wszystkie wymogi bezpieczeństwa itd., to zostało dopięte i kombajn jest z pełnym dopuszczeniem w tej chwili, praktycznie gotowy do instalacji w ścianie.

— Kombajn jest rzeczywiście bardzo szybki, ale ta cała procedura to niemal błysk — taka niewiarygodna prędkość w załatwianiu formalności... Gdyby wszyscy przedsiębiorcy mogli liczyć na takie tempo uzyskiwania odpowiednich urzędowych zezwoleń i zatwierdzeń...
— Myśmy już te instytucje dopuszczające zapraszali na etapie produkcji, żeby pokazać im wnętrze kombajnu, wszystkie systemy, które instalujemy. Mogli więc zgłaszać swoje uwagi w trakcie prac i to przyspieszyło również te procedury dopuszczeniowe.

— A skąd pomysł na właśnie taką maszynę?
— Ten kombajn jest dedykowany do ścian średnich, a takie ściany są w tej chwili w górnictwie najbardziej popularne, stąd pojawił się pomysł zrobienia maszyny o wysokich parametrach, szybkiej maszyny, zautomatyzowanej, z wszystkimi możliwymi systemami, właśnie do zastosowania przy tego typu ścianach, na całym świecie. Maszyny, która będzie mogła z powodzeniem konkurować z urządzeniami największych firm, ale także aby podnieść wydobycie naszych, polskich przodków ścianowych. Jeżeli produkt się sprawdzi, to ma duże szanse powodzenia — jako maszyna o wysokim poziomie sprzedaży.
— To jest kolejny egzemplarz, który ma swoje korzenie w maszynach o niższych parametrach — konkretnie chodzi o kombajn KSW 880, który jest jakby pierwowzorem tego najnowszego kombajnu, a który jest wciąż podstawowym produktem Zabrzańskich Zakładów Mechanicznych, szczególnie na naszym rynku.
Na koniec, inżynier Jan Dziura pozytywnie ocenił „stan posiadania” zabrzańskiej firmy:
— Mamy wysoki poziom kadry inżynierskiej, a w ostatnich latach znacznie się poprawił poziom wykonawczy, zwłaszcza jeżeli chodzi o wykonanie kadłubów, o konstrukcję przekładni i  ich żywotność. Prowadzimy badania na hamowni, gdzie sprawdzamy nasze konstrukcje i dzięki temu stale staramy się podnosić jakość i trwałość ich wykonania.

Kombajn ścianowy KSW-1500EU - dane techniczne;