Już po raz osiemdziesiąty dziewiąty odbył się genewski salon motoryzacyjny Motor Show. Spodziewano się zalewu seryjnych samochodów z napędami hybrydowymi i elektrycznymi, mocno naszpikowanych układami elektronicznymi wspomagającymi kierowcę. Doprowadzić to ma do usunięcia z kabiny tego ostatniego, będącego najbardziej zawodnym „elementem” pojazdu. Wprowadzane z roku na rok obowiązkowe rozwiązania asystujące kierowcy zmierzają do wykreowania całkowicie autonomicznych konstrukcji.
Ryszard Romanowski
Ekspozycja w Genewie pozostała jednak miejscem, w którym przede wszystkim prezentują się projektanci i wizjonerzy. Okazuje się, że mimo medialnego zachwytu nad autonomią jazdy, tłumy widzów przyciągają samochody oferujące zarówno wyszukaną estetykę, jak i przyjemność z ich prowadzenia.
Piëch Mark Zero wyróżnia się nie tylko klasyczną linią, autorstwa węgierskiego projektanta Laszlo Vargi, lecz również konstrukcją podwozia
W tym roku zabrakło m.in. takich gigantów jak Ford i Jaguar – Land Rover. W kuluarach mówiono, że powodem było zamieszanie wokół Brexitu. Mimo to nie brakowało ciekawych, w tym również brytyjskich konstrukcji. Jedną z nich była nowa marka Piëch, słusznie kojarzona z rodziną Porsche. Firmę założyli Toni Piëch, prawnuk Ferdynanda Porsche, i Rea Stark Rajcić. Nowa marka ma siedzibę w Szwajcarii, a filię w Monachium. Zaprezentowano sportowy samochód, który wyróżnia się nie tylko klasyczną linią, autorstwa węgierskiego projektanta Laszlo Vargi, lecz również konstrukcją podwozia. Samochód zaprojektowano tak, aby właściciel w każdej chwili mógł zmienić akumulatory. Konstruktorzy wzięli pod uwagę rozwój techniczny ogniw i przewidzieli możliwość wymiany ich na inne, nowsze, w miarę postępu technicznego. Eksponowany model, nazwany Mark Zero, może być również dostarczony klientowi z napędem spalinowym lub hybrydowym. O jakie konkretne rozwiązania chodzi, podczas prezentacji nie mówiono. Mark Zero różni się od większości aut elektrycznych konfiguracją akumulatorów. Nie znajdują się one w podłodze, co pozwala siedzieć nisko nad drogą, jak w klasycznych autach spalinowych. Napęd przenoszony jest na cztery koła. Samochód zasilany jest z innowacyjnych akumulatorów, o których producencie nie było wzmianki. Pozbawione są one chłodzenia cieczą, co obniża ich masę, a ładowanie do 80% pojemności zajmuje niespełna pięć minut. Sama nazwa firmy stanowić może gwarancję, że marka nie zniknie z rynku.
cały artykuł dostępny jest w wydaniu 4 (139) kwiecień 2019